czwartek, 5 września 2013

Montenegro, cz IX Wycieczka z Ulcinj do Kotoru,


Jeden dzień przeznaczyliśmy na dalsze podróże. Chcieliśmy zwiedzić Budvę i Kotor. Do Budvy Piotrek wybrał alternatywną drogę i pojechaliśmy przełęczami górskimi przez Virpazar do Riejka Crnojevica a potem przez Cetinje do Budvy. To było ok 40 km serpentynami górskimi, drogami, które mieściły jeden samochód, z niewielkimi zabezpieczeniami lub bez, a w dole nic… Widoki jednak niezapomniane, zapierające dech w piersiach. Nigdy nie wiem jak wyrazić te emocje, które towarzyszą mi podczas takich podróży. Jadąc droga regularną nie dane byłoby nam tego zobaczyć. Znów zakręciło mi się w głowie, ale na szczęście szybko przeszło. Chłopcy tez mieli trochę problem, ale jak wyjechaliśmy na normalna drogę wszystko było już dobrze.

Dojeżdżając do Budvy chmury wisiały nad miasteczkiem i padał tam deszcz. Ale jak wyszliśmy z auta było już sucho i słońce zaczęło znów świecić. Prze fantastyczne było to, że wchodząc w jedna z bram w wąskiej uliczce trafiliśmy na restauracje położoną na plaży :) Wiał dość mocny wiatr i były duże fale. Dawało to niesamowite wrażenie. Stare miasto można obejść dookoła murem ochronnym, co było nie lada atrakcją dla chłopców.

O samej Budvie można poczytać tutaj: http://czarnogora.kissdesign.pl/46/budva-czarnogora/ Bardzo polecam ten przewodnik, już kilka razy cytowałam autora.

Z Budvy pojechaliśmy do Kotoru, staliśmy kilkadziesiąt minut w korku, chmura się przemieściła, lało jak z cebra, sygnalizacja świetlna nie działała. Jak w końcu dojechaliśmy do centrum miasteczka to nie mogliśmy znaleźć miejsca do parkowania. Zawróciliśmy więc i zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej na kawę. Wtedy przestało padać a słońce zaczęło znów prażyć. Nie wracaliśmy jednak, korek skutecznie nas odstraszył.

Niezwykle klimatycznym miejscem pomiędzy Ulcinj a Bar jest gaj oliwny - maslina. Drzewa oliwkowe są bardzo stare, im starsze tym lepsze dają owoce. Z drogi przechodzącej przez gaj oliwny widać plażę Valdanos, obecnie prywatną. Do gaju weszliśmy w drodze powrotnej, ale na plażę już nie schodziliśmy – ze względu na zbyt duże zmęczenie chłopców.

Zdjęcia tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz