wtorek, 30 listopada 2010

Telekomunikacja Polska cd.

TP wczoraj podlaczyla linie telefoniczna. Mamy nawet numer telefonu! Ale... nie zainstalowali gniazdka, do ktorego telefon moznaby podlaczyc. "We wlasnym zakresie" - powiedzial pan. Oznacza to, ze:
1. umiemy zrobic to sami,
2. jeszcze raz zamawiamy serwis TP (i dodatkowo za to placimy, po okreslonym okresie oczekiwania)
3. mamy zaprzyjaznionego pana elektryka ktory umie to zrobic i ktoremu tez bedzie trzeba zaplacic.
Wybralam opcje nr 3.


poniedziałek, 29 listopada 2010

W nowym domku!

Juz od ponad 2 tyg mieszkamy w nowym domku.
Powoli konczymy rozpakowywanie. Dzieci zdazyly pospadac ze schodow (zalozylismy juz bramke), poprzestawialy lozka w swoim pokoju. Wrocil do nas pies, ale zachwycony nie jest, bo jest na diecie - rodzina zastepcza bardzo o niego dbala i troche go utuczyla.
Nie mamy wciaz internetu. Czekamy na podlaczenie lini telefonicznej juz 3 tydzien. A mialo byc tylko 7 dni.
Na razie caly swoj wolny czas i energie pochlania sprzatanie, ustawiane, rozpakowywanie. Wiele rzeczy nei ma swoich miejsc. Wciaz cos zmieniam, przekladam, przestawiam. Wciaz pozostaje wiele rzeczy do wykonczenia. Ale najwazniejsze, ze juz mieszkamy u siebie.

wtorek, 9 listopada 2010

Odliczane

Ostatnie 3 noce w naszym tymczasowym mieszkanku...

A potem zamieszkamy gdzies tu:

piątek, 5 listopada 2010

Zmiana czasu i bliźnięta: które jest starsze?

Zmiana czasu i bliźnięta: które jest starsze?

Zmiana czasu może wprowadzić dużo zamieszania. I nie chodzi tu o rozkłady jazdy pociągów.

Amerykanka Laura Cirioli urodziła bliźnięta w nocy 5 listopada. Jako pierwszy na świat przyszedł syn. - Peter Sullivan urodził się o godz. 1.32, w niedzielę nad ranem - potwierdza szczęśliwa mama.

34 minuty później na świat przyszła siostrzyczka Petera - Allison Raye. A o godzinie 2 nad ranem nastąpiła zmiana czasu. Według dokumentacji, dziewczynka urodziła się więc o godz. 1.06 i jest starsza od swojego brata o 26 minut, mimo że urodziła się przeszło pół godziny później...

- Nigdy o tym nie myśleliśmy. Absurdalność tej sytuacji dotarła do nas już po narodzinach syna - mówi pani Cirioli.