poniedziałek, 28 stycznia 2008

Poszpitalnie

jestem już od kilku dni w domu.
W szpitalu jak to w szpitalu, porobili mi badania, poobserowali troche maluszki, generalnie troche wymeczyli. Dostawalam leki, po ktorych strasznie mnie trzeslo, co nie było fajnym uczuciem. Ale poki co wszystko jest dobrze, panowie rozwijaja się bardzo ladnie, ku zadowoleniu moim i lekarzy. W ostatni czwartek mieli już po ponad 2500 gr!
Teraz już pozostalo mi odliczanie. Przede mna dwa-trzy tygodnie. I na szczescie, bo poruszanie się sprawia mi duzo kopotow. Mogę spac tylko na prawej stronie. Przy probie odwrocenia się boli mnie kregoslup i wszystke inne kosci. W nocy musze wstawac po kilka razy do toalety. A chodzenie i wtstawanie to dla mnie niezly wysilek.
Ostatni weekend spedzila z nami Angelka. Bardzo mi pomogla w opanowaniu poremontowego balaganu. Pokoj dla chlopcow jest prawie gotowy, jak już będzie skonczony, to się pochwale, bo będzie naprawde cudny :)
W piątekwieczorem kolejna wizyta u lekarza, zobaczymy, co mi powie!
Pozdrawiam cieplutko i dziekuje za wszystkie mile slowa!

niedziela, 20 stycznia 2008

Wierszyk od Agi At :)

LOKOMOTYWA

Matka na spacer zimą wybywa,

Ciepło ubrana i pot z niej spływa.

Dzieci okrywa.

Goni i sapie, dyszy i dmucha,

Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:

But – jak gorąco!

But – jak gorąco!

But – jak gorąco!

But – jak gorąco!

Już ledwo sapie, już ledwo zipie,

Spod czapki Młody już okiem łypie.

Plecaki do niej podoczepiali

Wielkie i ciężkie, jakby ze stali,

I pełno rzeczy w każdym plecaku,

W jednym paluszków, a w drugim maku,

A w trzecim siedzą oba grubasy,

Na plecach czuje wszystkie obcasy.

A czwarty plecak pełen bananów,

W piątym szaliki dla obu Panów,

W szóstym łopata, o! jaka wielka!

I jeszcze z piciem ciepłym butelka.

W siódmym są kremy, puder, pieluchy,

W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie poduchy,

W dziewiątym same potrzebne troczki,

W dziesiątym klucze, soczki i smoczki,

A tych plecaków jest ze czterdzieści,

Nikt nie wie, ile się w nich pomieści!

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów

I każdy zjadłby tysiąc kotletów,

I każdy nie wiem jak się wytężył,

To nie udźwignie! Matka zwycięży!!!

Nagle ryk,

Nagle kwik,

„Nie płacz już,

drzwi tuż, tuż!”.

Najpierw powoli, jak żółw ociężale,

Ruszyła mateczka po schodach ospale.

Podrzuca tobołki i w ruch krok po kroku,

Plecaki telepią przy każdym jej boku.

I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,

I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!

Do sklepu, do banku, na pocztę – przez most,

Na górkę – przez tunel, na placyk – przez las,

I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,

Do taktu tupoce i puka i stuka to:

Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to.

Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,

Jak gdyby spieszyła wieczorem na bal.

Do przejścia dobiega zziajana, zdyszana,

Ups! Nagle wypada zabawka blaszana...

A skądże to, jakże to, czemu tak gna?

A co to , a kto to, to Synek tak pcha?

Że ledwo utrzyma, nie zrobi buch-buch?

To dziecko wprawiło zabawkę tę w ruch!

Dogania, brakuje już tylko trzech kroków,

A Malec pogania nogami z dwóch boków,

I gnają i pchają i jakoś się toczy

Mateczki – Poleczki żywot ten uroczy.

Do domu pospiesza, wciąż biegnie piechotą, to:

Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!..

wtorek, 15 stycznia 2008

Do szpitala

Spac nie moge, przewracam sie z boku na bok, co jest nie lada wyczynem, napisze wiec kilka slow.
Po wczorajszej wizycie u lekarza, tak jak myslalam dzis wybieram sie do szpitala, na razie na obserwacje a potem zobaczymy. Znow ogladalismy jajeczka na monitorze, jakie one sa wielkie! (ja tam nic nie widzialam :)
Chlopaki waza po ok 2100 gr, nie dziwne wiec moje dolegliwosci. (32/33 tc)
Jedna z dobrych stron pobytu w szpitalu to fakt, iz porobia mi wszelkie badania, bez potrzeby wychodzenia do laboratorium stania w kolejkach, itp.
Druga strona to zaczynajacy sie wlasnie remont pokoju dla maluchow, ktory sasiaduje bezposrednio z sypialnia. Jak wroce, to pokoj bedzie juz gotowy.
Wiecej plusow nie widze, ale za duzego wyboru nie mam :)

wtorek, 8 stycznia 2008

Po przerwie, juz w Nowym Roku

Witam Was bardzo cieplutko po dlugiej przerwie.

Nawet nie zdawalam sobie sprawy, ze tyle czasu minelo juz od ostatnich wiesci ode mnie. I dziekuje za troske, milo slyszec, ze pamietacie o mnie :)

Co sie wydarzylo? Postaram sie opisac po koleii.
Swieta minely bardzo spokojnie i bardzo rodzinnie. Przyjechala Angelka, sprawiajac mi tym duzo radosci. Miala nie przyjezdzac, bo moi rodzice mieli w planch wyjazd do cieplych krajow. Jednak moja mama sie pochorowala, wiec Angelica przyjechala do nas. Miala zostac tylko na swieta, ale w koncu zostala az do 3 stycznia.Drugiego dnia swiat zjechali do nas Agnieszka i Martin z coreczka Kasia (z NL). Oprocz aspektow towarzyskich bardzo nam pomogli w sprawach organizacyjnych, bo na Sylwestra mielismy tu ponad 40 osob. Trzy grupy, ktore w ogole nie mogly sie porozumiec, ciagle mieli jakies problemy.

Sama zabawa Sylwestrowa chyba sie udala, ja nie bardzo moge sie wypowiadac, bo Nowy Rok przywitalam w lozku. Poszlam spac ok 1. Co jeszcze? 28 grudnia bylam u lekarza, bez zmian, nastepna wizyta 14 stycznia. Lekarz dal mi do zrozumienia, ze moge sie powoli szykowac do szpitala. Zobaczymy, co powie, 14 stycznia juz w poniedzialek. Chyba powinnam zaczac sie pakowac, co?

A jak sie czuje? Generalnie byle jak. Od kilku dni mam jakies wstretne zapalenie gardla, wywolane suchoscia powietrza. Trzy dni i trzy noce praktycznie nie spalam. Dopiero ostatnia noc byla lepsza a dzis czuje, ze nie mam wrzatku w gardle. Lecze sie mlekiem z czosnkiem i miodem, inhalacjami, septolete i.. oliwka z oliwek...Do tego brzuch mi rosnie jak na drozdzach, z dnia na dzien jest mi coraz ciezej. Jeszcze tylko kilka tygodni... Wytrzymam!!!I obiecuje poprawe, bede pisac na biezaco, nawet ze szpitala, bo mam iPlusa!!!!

Pozdrawiam wszytskich bardzo noworocznie!