środa, 19 grudnia 2007

19.12.2007, lekarz i USG

Dzis rano bylam u lekarza, bez wiekszych rewelacji. Dzieci rowijaja sie prawidlowo, rosna jak szalone, wg USG sa o tydzien starsze, maja ok 30 tyg a w rzeczywistosci rozpoczelam 29 tydzien. Waza po ok 1300 gr i sa prawdziwymi akrobatami, przewracaja sie w tym brzuchu, raz glowa w gore, raz w bok, raz na dol, za kazdym razem inaczej. Zastanawiam sie jak, bo tam jest tak malo miejsca a oni nie naleza do malych?!?Po lekarzu pojechalismy do Biedronki na jakies male zakupy, ale nie dalam rady, zostalam w aucie, swieze powietrze mnie odurzylo, zaszumialo mi w glowie jak po winku!!! Jazda samochodem nie nalezy do przyjemnosci, wyczuwalam kazda dziure w drodze. A oto ja, zdjecie z 14 grudnia, slabej jakosci bo robione komorka :)



środa, 12 grudnia 2007

10.12.2007 wizyta u lekarza i USG

W poniedzialek bylam u lekarza, tym razem u ordynatora ze szpitala, w ktorym lezalam.
Bardzo sie stresowalam, bo balam sie, ze znow zechce mnie polozyc do szpitala. Ale oczywiscie denerowowalam sie na darmo. Wszystko jest dobrze. Nie poprawilo sie ale nie pogorszylo. Pessar spelnia wiec swoja role.
Mialam robione tez USG, tu rowniez wszystko dobrze. Dzieci leza w jakichs dziwnych pozycjach. I waza odp 1080 i 1020 gr. Pan doktor potwierdzil, ze sa to chlopaki :) W drodze powrotnej zazyczylam sobie jedzonko z Mc Donald's, ale oczywiscie mi nie smakowalo. I mialam potem zgage.
A ja sobie dalej leze. I pozdrawiam wszystktich cieplutko :)

niedziela, 9 grudnia 2007

Weekend z Angelką

Bardzo aktywny weekend z Angelką i moim wiekim brzuchem :)



A taki zastal nas niedzielny poranek:

wtorek, 4 grudnia 2007

Mis


Miś jest uroczy, prawda?
Dziekuje!

Nie mam nowych wiesci, po prostu sobie leze i leze.
Silna wole cwicze i cierpliwosc.

sobota, 1 grudnia 2007

Studniówka

Witam po przeerwie, prosto z lozka.

Dzis mam tzw studniowke, czyli wg obliczonej daty do porodu zostalo 100 dni. I oby tak bylo.

W czwartek wrocilam ze szpitala, gdzie spedzilam 11 dni. Przy kontrolnej wizycie okazalo sie bowiem, ze mam niewydolnosc szyjki macicy i rozwarcie na 3 palce. Generalnie oznacza to, ze grozi to przedwczesnym porodem.Po tygodniu lezenia okazalo sie, ze nic sie nie poprawilo, ale na szczescie nic sie nie pogorszylo. Nie mialam tez skurczy, z dziecmi wszystko w porzadku. 20 listopada panowie wazyli po ok 800 gram. Lekarze zstanawiali sie, co ze mna zrobic. Czesto w takich wypadkach zakalada sie szewek ale moja ciaza jest juz za duza, groziloby to zakazeniem plodow oraz pecherza. Lekarze wymysili wiec pessar, silikonowy krazek, ktory ma podtrzymac macice i odciazyc szyjke.

Poki co musze lezec. Co tydzien kontrola i zobaczymy, co dalej. Jednak zdeydowanie wole lezec w domu niz w szpitalu. I chociaz perspektywa lezenia przez nastepne min 10 tygodni nie jest zachwycajaca, i generalnie jestem strasznie wystraszona, staram sie byc dobrej mysli bo ja musze urodzic te dzieci zdrowe.
No. I to byla konkluzja na dzis. Pozdrwiam wszystkich bardzo serdecznie i milego weekendu zycze!

środa, 14 listopada 2007

środa, 7 listopada 2007

Prawo jazdy, Łódź i śnieg!

Piotruś zdal egzamin na prawo jazdy!

Graniczy to niemal z cudem, bo zdawalnosc w Lodzi wynosi 28 %.
Wrocilismy wczoraj, ok 15. Ciezko mi sie juz jezdzi na dlugich dystansach, pomimo dobrego i wygodnego auta. Dlatego tez jestem przeszczesliwa, ze Piotrus ma to prawo jazdy bo bardzo mnie odciazy i bedzie bardziej niezależny. Teraz to z kazda jedna glupota musialam
wsiadac do auta i jechac. We wtorek byliśmy w Radomsku, odwiedziliśmy koleżankę. Nie byliśmy tam długo, bo pogoda się psula a ja nie chciałam wracac po ciemku. Srode spedzilismy w domu, nie robiac nic, bo musiałam odpoczac. A w czwartek rano ruszylismy do Dobrzycy, odwiedzic babcie Piotrusia. To była bardzo udana wizyta.
W piatek po sniadanku pojechalismy juz w kierunku domek. Jak zajechalismy do domu to zaczal padac snieg. Chyba czekal na nas z tym padaniem, zeby się nam lepiej jechalo!
Po raz kolejny mam naoczny dowod na to, jaki to mikroklimat panuje na naszej gorce. Zawozilam rano Piotrusia do szkoly, u nas sniegu ok 15 cm a w Jeleniej Gorze - ANI SLADU!!! Poniżej kilka zdjęć również dzisiejszego poranka, rowniez z naszym nabytkiem i moim wielgachnym brzuszkiem. Taki brzuszek mialam w ciazy z Angelka w ostatnim miesiącu :))



Poza tym Lodz mi chyba sluzy, czuje sie dobrze, maluszki poobracaly sie jakos tak, ze nacisk na nerwy jest mniejszy i nie bola mnie tak bardzo plecy. Zgaga jakby ustapila, a w ciagu tygodnia mialam tylko raz skurcz lydki. Odpukac, nie jest zle!

A na koniec pochwale sie jeszcze troszke moja mama :)
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,4651337.html

sobota, 3 listopada 2007

na spokojnie ...

Na spokojnie moge juz popisac. Emocje opadly. Powoli oswajamy sie z mysla, ze bedziemy rodzicami chlopcow. Miala byc tez Amelka, ale sie nie udalo :) Powiem jakze banalnie - oby tylko zdrowe byly te nasze chlopaki, a reszta juz sama sie ulozy! Zdjecia z USG beda w przyszlym tygodniu -z wrazenia zapomnialam wziasc CD od p. doktor :)

We wtorek, 30.10.07 byl pogrzeb wojka Piotrka. Umarl mlodo, mial zaledwie 47 lat. Takie mieszane uczucia - tu smierc, tu nadchodzace nowe zycie... i 1 listopad... przepieknie oswietlone cmentarze... nie umiem o tym pisac..

Angelka jest ze mna. Piotrus pojechal wczoraj do Lodzi. Dzis i jutro ma jazdy przypominajace a w poniedzialek egzamin z prawa jazdy. Trzymajcie kciuki w poniedzialek :)A ja otrzymalam juz chyba ostateczne dokumenty rozwodowe, ktore chyba sa juz w drodze od tlumacza do Lodzi. Za zalatwienie dokumentow dziekuje jeszcze raz Monice, ktora atakowala adwokata. W zwiazku z tym, jutro jade do Lodzi. Zawioze Angelke, zalatwie rozwod i zabiore Piotrka do domu.
W drodze powrotnej moze odwiedzimy babcie Piotrusia.

I tak oto mija mi czas.. duzo wrazen.. duzo zdarzen...

środa, 31 października 2007

Nareszcie!!

Na razie w telegraficznym skrocie:

Mamy dwoch chlopakow!

Jeden wazy ok 380 gr, drugi 440, no wielkoludziki :)

Pierwsza wersja to Stas i Victor.

I dojechala Angelka i w ogole jestesmy jeszcze zakreceni, napisze wiecej jak sie wyspie i ochlone troszke!

poniedziałek, 29 października 2007

Po tygodniu opadla mgla. W koncu widac gory! Piotrus zajal sie sprzataniem przedzimowym, popalil galezie, liscie i resztki po starych oknach. Obok ogniska stal duzy pieniek, ktory sluzyl do rabania drzewa na ognisko. Jakas iskierka musiala przeskoczyc z ogniska na pienek i ten powolutku zaczal plonac. Wczoraj rano, idac na spacer z Lordem, oniemialam z zachwytu, bo ogien wszedl od dolu do srodka. Zrobila sie dziupla :) Naprawde urokliwy widok :)


Ponadto byl dzis u nas Komendant Policji ze Szklarskiej Poreby. Bardzo mily pan. Przyjechal w sprawie psa, pwiedzial, ze nie bedzie zadnych wnioskow do sadu, ze on przeprasza, ze wszystko juz jest wyjasnione. Szkoda tylko ze potrzeba byla interwencja z wyzszych sfer aby doporowadzic miejskich funkcjonariuszy do pionu. Nie powiem, bylo mi bardzo przyjemnie, odczulam swoista satysfakcje z powodu swojej malej wygranej :)
A ja jestem w stanie oczekiwania na srode. W srode mamy USG ktore zdradzi nam (byc moze) tajemnice plci dzieciakow. W srode przyjezdza do nas takze Angelka - po kilku tygodniach niewidzenia sie :) Tak wiec czekamy i odliczamy :)

czwartek, 25 października 2007

Wyniki badan sprzed tygodnia

Mam juz wyniki badan, sa bardzo dobre. Dzisiaj bylam z nimi u lekarza. Tylko plyki krwi troszke ponizej normy, musze skonsultowac to z lekarzem internista.
No i slyszelismy bijace serduszka, obydwa!

Poza tym za mna dosc burzliwy okres. Mialam przejscia z jedna z pan u mnie pracujacych. Zaczela naduzywac mojej dobroci i sie troszke przeliczyla. Od wtorku chodzi na mnie obrazona, ale praca na tym juz nie cierpi.Od wczoraj, po tygodniowej przerwie, mam w koncu samochod. Oddalam go do wymiany opon i rozrzadu a oni popsuli mi cos tam. I musialam dlugo czekac na czesci.Wyjasnilam i poprawilam juz kilka spraw w ZUSie. Skonczylam tez zalegla prace dla mojej mamy. No i najwazniejsza sprawa, policja. Wtajemniczeni znaja moj problem z policja, ktora nawiedza mnie regularnie pod pretekstem: "Pani psy biegaja po ulicy i rzucaja sie na innych", co jest absolutna bzdura. Reakcja u komendanta w Szklarskiej nic nie dala, bo zglaszajacy tez jest policjantem, wiec sprawa trafila na wyzszy szczebel.
W poniedzialek byl u nas jakis wazny policjant z Lodzi, rozmawial z komendantem z Jeleniej Gory i wczoraj my tez bylismy na rozmowie. I wszystko rozbija sie o... psa. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.Poki co mam juz wzgledny spokoj, wiekszosc spraw jest zalatwionych, moge wiec odetchnac i poodpoczywac.

Snieg stopnial, za to od trzech dni wisi nad nami mgla! Nie widac konca podworka. Mokro, zimno, brrr... Mimo to pozdrawiam Was serdecznie!

piątek, 19 października 2007

środa, 17 października 2007

Glukoza i PKS

Dzisiaj bylam na badaniach krwi/moczu. Niby nic takiego, ale wczoraj zastanawialam sie, jak wytrzymam na czczo, i czy, jak bedzie kolejka, pozwola mi wejsc poza kolejnoscia? Do tego mialam zlecony test obciazenia glukoza,(tzn musialam po pobieraniu krwi wypic 50 gr glukozy rozupszczonej w szklance wody i wrocic na ponowne pobieranie krwi za godzine) Myslalam, ze umre chyba z glodu. Jak tylko jestem za bardzo glodna, robi mi sie niedobrze i zaczyna bolec mnie glowa. A dodam, ze do laboratorium musze dojechac 25 km, bo w Szklarskiej nie robia testow z glukoza!
Nawet przezylam, poszlo sprawnie. Tylko po wypiciu glukozy bylo mi troche niedobrze. Godzinke do nastepnego pobrania przesiedzielismy na laweczce na rynku czytajac gazetki. Sniadanie zjedlismy w miescie, zapiekane nalesniki ze szpinakiem, mieskiem i grzybkami, REWELACJA!
A poniewaz auto musialam zostawic do wymiany rozrzadu to wracalismy z Jeleniej do Szklarskiej PKSem. Zupelnie nowe doswiadczenie, mowie Wam! Jak autobus podjezdzal na stanowisko, to myslalam, ze sie przerwroci! Trase, jaka ja pokonuje w max 20 min, autobus pokonal az w 55 min! Do tego rozbrykana, duza mlodziez kwiecistym jezykiem urozmaicala podroz ! Jednak jestem rozpieszczona do maximum i wole jezdzic wlasnym autkiem!
W domu znow zrobilam sie glodna, zjadlam dwa pomidory i 3 jajka!! Dopiero teraz czuje sie w miare normalnie!

A u nas piekna jesien, mowia, ze to koncowka. Trzy lata temu poznalam swoj nowy dom wlasnie o tej porze roku. I zakochalam sie w nim. Nie wiedzialam wtedy ze bede tu mieszkac.. A jednak... A na blogu, mieszkajac jeszcze w Rotterdamie pisalam i pokazywalam:

http://rotterdam.blog.onet.pl/2,ID7101660,index.html

http://rotterdam.blog.onet.pl/2,ID7265830,index.html

To zdjecie tez zrobilam wtedy...

sobota, 13 października 2007

Weekendowo

Jesiennie jeszcze na zewnatrz, lasy kolorowe przykrywaja gory, ale coraz chlodniej.. Zakupilam juz zimowa kurtke, taka o dwa rozmiary wieksza, cobysmy sie w trojke w nia zmiescili :)

Czuje sie dobrze, mija juz 19 tydzien ciazy, czyli jestesmy na polmetku. Nie mam juz mdlosci, dokuczaja mi tylko nerwobole w dolnych plecach, ale poki co lepiej nie bedzie. Jestem zaopatrzona w specjalny pas, ktory podtrzymuje brzuszek odciazajac tym samym plecy. I chociaz nie przytlam duzo, raptem 4 kg (nie wliczam tu tego, co stracilam w pierwszych tygodniach przez mdlosci i brak apetytu) to gabarytowo jestem wieksza. Nie wchodze juz w absolutnie zadne ciuchy sprzed ciazy, a luzne koszulki czy bluzy zrobily sie dopasowane :)

Wyzwalacz usmiechu przyjechal do mnie w tym tygodniu z Gdanska. Prawda, ze jest uroczy?

piątek, 5 października 2007

5.10.2007 USG 18 tc

Nic nie widac :) Dalej wiec nie znamy plci dzieci! Ale najwazniejsze, ze dzieci rosna zdrowo, rozmiarowo sa takie, jakie byc powinny, a nawet ciut wieksze, niz wyliczony wiek mojej ciazy!
Przdstawiam dwa osobne zdjecia dzidziusiow, bo na jednym zdjeciu sie nie mieszcza!
Ponizej dzidzius lezacy wyzej:

A tutaj dzidzius lezacy nizej. Fajne ujecie, widac dwie malenkie lapki chwytajace sie za glowke :)


Poza tym oba ludziki rozwijaja sie ksiazkowo: maja po ok 20 cm wzrostu/dlugosci, waza po ok 200 gram.
Widzielismy uszka, noski, oczka, kciuki, wszystko w formacie 2D, ale za kilka tygodni bedziemy je ogladac juz w nowoczesnej technologii 4D. Moze wtedy poznamy ich najskrytsze tajemnice?

środa, 3 października 2007

USG przelozone na piatek

Bylismy u pani doktor, posluchalismy serduszek, bija jak szalone, dostalam skierowania na nastepne, rutynowe badania krwi, moczu i jeszcze jakies na cukrzyce. Ale USG niestety, dopiero w piatek. Nie wiadomo jednak, czy w piatek bedzie juz widac plec dzieci, bo zalezy to od tego, jak sie ulozyly!
Tak wiec nastepne wiesci w piatek, o tej samej porze! Zapraszam :)

USG genetyczne (4D) - 31 października 2007, 11:30

niedziela, 30 września 2007

Po weekendzie (prawie :)

Udalo sie! Przezylam weekend :) Czuje sie juz lepiej, troche odpoczelam i poprawilo mi sie samopoczucie. Grupa przyjechala i pojechala. 30 nauczycielek, kierowca i ksiadz! Nauczycielki, nie obrazajac zadnej z nich, to najtrudniejszy rodzaj gosci w mojej branzy. Sa wymagajace, marudne, roszczeniowe, zjadaja niesamowite ilosci jedzenia. Przy ognisku pragna siedziec przy zastawionych zastawa stolach, no bo jak to, na lawce z papierowym talerzykiem? Poniewaz znam osobiscie wiele nauczycielek i wszystkie je lubie, tym bardziej nie rozumiem czemu sa takie trudne w obsludze grupowej :) Nie mniej jednak bylo dobrze. Przede mna w najblizszym miesiacu jeszcze dwie grupy chlopakow z technikum oraz dwie grupy... nauczycelek :))
Dzis, po wyjezdzie grupy, korzystajac z pieknej pogody i dobrego samopoczuicia pojechalismy do Jeleniej Gory, gdzie mial miejsce targ staroci. Chodzilismy ok 1,5 godz i na koniec ja kupilam sobie... zelki i krowki a Piotrus plyte z indianska muzyka oraz oryginalna kartke z zimowym widokiem na Szklarska Porebe.
Doczekac sie nie moge srody, mamy wizyte u pani doktor oraz badanie USG.Wtedy powinnismy sie dowiedziec, jakie niespodzianki czekaja na nas w moim brzuchu :)) Osobiscie chcialabym parke. Piotrus stawia na chlopakow a Angelka na dziewczynki. Na pewno ktos z nas ma racje :)).

środa, 26 września 2007

Po powrocie

Wrocilismy juz kilka dni temu, ale wciaz nie moge sie zebrac, zeby w koncu napisac, co sie wydarzylo podczas mojej nieobecnosci.
Pobyt w Lodzi minal nie wiadomo kiedy. Wlaciwie troche za szybko. Zmeczyla mnie Lodz i jazda samochodem po miescie, ktore jest cale rozkopane. Ale czas spedzony z Angelka sprawil mi duzo przyjemnosci. Brakuje mi jej tutaj, w takim codziennym zyciu. Nie mniej jednak ona zdaje sie byc zachwycona nowym zyciem w duzym miescie. Zobaczymy jak dlugo!
Piotrus skonczyl swoja prace, i na szczescie. Oczywiscie bylismy na Piotrkowskiej, w Manufakturze, spotkalismy sie z kilkoma znajomymi, i to tez na krotko. Bylam zbyt zmeczona popludniami, aby udzielac sie towarzysko.
A po powrocie do domu czekalo na mnie duzo pracy, ktorej wciaz nie wykonalam, lista spraw do zalatwienia rosnie. Od nadchodzacego weekendu mamy, z malymi przerwami, same grupy, a co za tym idzie mnowstwo pracy. To dobrze, bo jesien w naszej branzy nie zawsze moze byc sukcescem :)
A jesli chodzi o mnie, to generalnie czuje sie dobrze. Mdlosci wlasciwie calkowicie ustaly. Uregulowal mi sie apetyt, nie musze jesc juz co godzine. Jestem tylko zmeczona, a co za tym idzie rozdrazniona i placzliwa.
A na poprawe humoru zamieszczam zdjecie mojej Myszki, przy jej ulubionej, jak widac, pracy :)

sobota, 15 września 2007

Lodz

Jutro rano wyjezdzamy do Lodzi. Zostaniemy tam do nastepnej niedzieli. Ciesze sie jak diabli, bo przede wszystkim pobede sobie z Angelica, ktorej nie widzialam juz kilka tygodni. Piotrus musi dokonczyc prace, ktorej nie skonczyl podczas poprzedniego pobytu, ja musze zarejestrowac swoj holenderski rozwod, aby byc w koncu wolna kobieta :)
No i zobacze sie z bratem i jego rodzina, a zwlaszcza z malenkim Krzysiem. Krzys spedzil ostatnich kilka dlugich tygodni w szpitalu. Mial miec wykonany tylko drobny zabieg, a nabawil sie tam zapalenia pluc, ktore trzymalo go ponad 3 tygodnie. Teraz Krzys jest juz w domu i tez sie ciesze, ze znow go zobacze.
Poza tym zobaczymy sie ze znajomymi, odwiedzimy Piotrkowska, Manufakture i na pewno pojdziemy do kina, do naszej ulubionej pizzeri i tydzien minie nie wiedzac kiedy. Oby mi tylko sil starczylo na te wszystkie plany!

A ponizej zdjecia Krzysia, z lipca br.

czwartek, 13 września 2007

13.09.2007 wizyta u pani doktor

Wlasciwie to zadnych nowosci nie mam. Generalnie jestem monotematyczna, za co przepraszam wszystkich znudzonych :)
Nie mialam dzis USG, zostalo przelozone na 3 pazdziernika. Pani doktor stwierdzila, ze nie bedziemy dzieciom robic zamieszania.USG nie jest szkodliwe, ale wydziela bardzo halasliwe ultradzwieki, ktore niezbyt podobaja sie dzieciom w brzuchach mam.
Nie musze juz brac luteiny (hormony na podtrzymanie ciazy). No i... poszlam na zwolnienie. Nie bardzo jeszcze wiem, co to oznacza dla mnie, jako prowadzacej dzialalnosc, ale wkrotce sie o tym dowiem.
Na szczescie przychodnia miesci sie obok ZUSu, wiec zwolnienie moglam oddac od razu. Ale hola, nie ma latwo: oprocz zwolnienia nalezy wypelnic jeszcze jeden druczek, ktory musze dostarczyc do ZUSu w ciagu 7 dni.
Poza tym to boli mnie glowa caly dzien i znow atakuja mnie mdlosci, buuuu... Niestety, pani doktor powiedziala, ze tak moze byc jeszcze jakis czas albo... cala ciaze ... Bo hormony, bo toksyny, bo cos tam... Trzeba przezyc i tyle.
A w ogole niespodzianka bylo dla mnie to, ze pani doktor nie wziela zadnych pieniedzy za wizyte! Dziwna jakas :)) Pieniazki przeznaczone na ten cel wydalam kupujac sobie stanik, bo obecne robia sie troche za ciasne :))))

środa, 12 września 2007

Blizniaki dwujajowe ? oto jest pytanie!

Odpowiadajac na pytanie Tyglysicy, zrobie wam krotka lekcje o blizniakach :)
Moja ciaza jest dwukosmowkowa, dwuowodniowa, co oznacza cytujac www.blizniaki.net:
ciąża dwukosmówkowa dwuowodniowa (czyli z dwoma łożyskami i dwoma workami owodniowymi) jest możliwa zarówno przy bliźniętach dizygotycznych, jak i monozygotycznych. Bliźnięta dwujajowe (70% wszystkich bliźniąt) mają zawsze dwie owodnie i dwie kosmówki (dwa łożyska). W przypadku bliźniąt jednojajowych sytuacja taka jest możliwa, gdy podział zygoty nastąpi do 4 dnia od zapłodnienia - bliźnięta te są do siebie najbardziej podobne. Podczas badań USG we wczesnym stadium ciąży lekarz może stwierdzić obecność dwóch worków owodniowych i dwóch łożysk - wtedy z dużym prawdopodobieństwem można mówić o ciąży dwukosmówkowej (ale nie automatycznie o dwujajowej!) Jeśli w późniejszym stadium ciąży uda się rozpoznać płeć dzieci i będzie ona różna - wtedy mamy pewność, że chodzi o bliźnięta dwujajowe.

Ponizej zdjecie USG z 7/8 tc, czyli bardzo wczesnej ciazy. Widac wyraznie trzy pecherzyki, a w dwoch z nich widoczne sa ludziki.

Wtedy po raz pierwszy zobaczylam bijace dwa serduszka (w rzeczywistosci pulsujace punkciki). W trzecim pecherzyku byl trzeci dzidzius, ktrego poronilam. Wlasciwie to bylam wtedy przekonana, ze poronilam cala ciaze. Przy wyjsciu ze szpitala, doweidzialam sie, ze mam jeszcze dwojke. Siedzialam na lozku, czekalam na Piotrusia i ryczalam. Pan doktor powiedzial mi wtedy, ze byc moze ten trzeci dzidzius jest jeszcze malenki i moze sie jeszcze ujawnic. Przez dwa nastepne tygodnie zylismy z mysla, ze mozemy miec ... trojaczki. Piotrus i moja mama byli zachwycenia. A mnie ogarnelo przerazenie. Przy kolejnym USG okazalo sie jednak, ze sa to tylko blizniaki. Brzmi znacznie lepiej, realniej. Bo wg mnie, w brzuchu jest za malo miejsca na trojke. Bo mam dwie rece. Bo mam dwie mleczarnie do karmienia.. Dowiedzielismy sie, ze sa to blizniaki dwuowodniowe, dwukosmowkowe, czyli najlepsze :) Bo kazde z nich rozwija sie oddzielnie. Kazdy ma oddzielne lozysko. Nie ma ryzyka ze wystapi zespol podkradania (silniejsze dziecko wyciaga wtedy wszystko co najlepsze, a drugie jest slabsze), ryzyko obumarcia jest wtedy bardzo wysokie.
Ze strony www.blizniaki.net : ciąża bliźniacza dwuzygotyczna (dwujajowa) to najczęstsza postać ciąży wielopłodowej u człowieka. Powstaje w wyniku zapłodnienia dwóch odrębnych komórek jajowych przez dwa osobne plemniki. Od samego początku powstają więc dwa oddzielne i różne embriony. Dzieci urodzone z takiej ciąży nie są do siebie podobne bardziej niż rodzeństwo urodzone z dwóch oddzielnych ciąż.

Jutro idziemy na kontrolna wizyte, wiec prawdopodobnie beda nowe zdjecia :)
Poki co, nie wiadomo wiec, czy sa to blizniaki jedno- czy dwujajowe :) Ale zapytam Pani doktor, ciekawe co powie :))


poniedziałek, 10 września 2007

Oficjalny wynik PAPP-A

Dzis w koncu udalo mi sie porozmawiac z pania genetyk, ktora akurat pisala do nas odpowiedz z interpretacja wynikow. Oto co pisze:

Szanowna Pani!Wyniki sa bardzo dobre!Radzę zastanowic się nad testem potrojnym.Na pewno trzeba zrobic USG II st w 20-24 tc oraz w 30-32 tc.!Wyniki dla bliźniaków są zróżnicowane wielkością faldu karkowego, stąd wyodrębnia sie parametry dla obu dzieci.Pozdrawiam i czekam na wiadomość, kiedy dzieci się urodza. Trzymam kciuki!MMS


Test potrojny to znow pobieranie krwi i czekanie na wyniki. Nie bedziemy tego robic, bo i tak nic to nie zmieni. dzieci juz sa, bez wzgledu na wszystko. Wiemy, ze sa zdrowe. A stres, zwiazany z czekaniem na wyniki, ktory nie pozwala spac, wywoluje bole glowy, na pewno dobrze mi nie sluzy. Dzis otrzymalismy legitymacje z Klubu Blizniakow, wraz z poradnikiem pani Joanny Tkacz "Bliznieta - i co dalej". Swietna lektura, oparta o doswiadczenia innych blizniaczych mam. W ksiazeczce tej sa tez przefajne garfiki, ktore pozwole sobie Wam pokazac :)
Oto pierwsza z nich: Pierwsze USG:


niedziela, 9 września 2007

Leniwa niedziela

Po pierwsze: po raz pierwszy zaczelam dzien bez mdlosci!! Poranek spedzony w lozku. I pomimo, iz najwieksza namietnoscia Piotrusia jest spanie, to wstal, aby zrobic kawke i sniadanko do lozka.
Po drugie: Piotrus zdal matematyke i historie, przed nim jeszcze angielski (w poniedzialek).
Po trzecie: za chmur wyglada sloneczko, wiec chyba pojdziemy na spacer.
Nie mam jeszcze oficjalnej interpretacji wynikow, jutro mam dzwonic do pani genetyk. A w czwartek mamy kontrolna wizyte u pani ginekolog. Czuje sie przyzwoicie i tak trzymac. Wciaz zadziwia mnie fakt, ze w moim brzuchu rosna dwa ludziki :) I mimo, iz brzuch mi troszke urosl, to przytylam raptem 1 kg.I to tyle wiesci na dzisiaj, wszystkim zycze milej niedzieli!
Konczy sie nam 14 tydzien ciazy.

Oto co pisza w madrych zrodlach:
Tydz 13-14Nerki podejmują pracę: dziecko opróżnia pęcherz. Maleńki człowiek otwiera usta i połyka wody płodowe, dzięki temu ćwiczy nerki i cały układ trawienny. Gdy przypadkiem muśnie palcami wargi, zaczyna odruchowo ssać. Rozwija się zmysł smaku. Pojawiają się zawiązki zębów stałych (zawiązki zębów mlecznych są gotowe już od czterech tygodni). Dziecko robi miny: nadyma policzki, marszczy czoło, zwija wargi w ryjek - ćwiczy mięśnie twarzy. Przydadzą mu się, kiedy będzie ssać, a także potem, kiedy zacznie się uśmiechać.Ukształtowały się już kości, stawy i mięśnie. Torebki stawowe wypełnia maź stawowa, co umożliwia płynne poruszanie się - i dziecko z tego korzysta: macha rękami i nogami, kopie, przytula się do ścian pęcherza płodowego, kręci głową, fika koziołki, podkurcza palce stóp, ssie kciuk, umie się nawet podrapać. Ćwiczy w ten sposób mięśnie i testuje układ nerwowy. Ale wody płodowe tłumią ruchy malucha na tyle skutecznie, że ty nic nie czujesz.Już wcześniej, w siódmym tygodniu życia, uformowało się 12 par nerwów czaszkowych, które łączą mózg z innymi partiami głowy i ramion. Kolejne nerwy rosną parami - po lewej i prawej stronie ciała. Teraz całe ciało dziecka staje się wrażliwe na dotyk, z wyjątkiem czubka i boków głowy, bo te części są najbardziej narażone na ucisk podczas porodu. W twoim brzuchu pływa pomarańcza o wadze niewielkiej moreli - dziecko ma 80-90 mm długości i waży około 25 g.

Zrodło: www.edziecko.pl

poniedziałek, 3 września 2007

Wynik testu PAPP-A

Jest juz wynik testu PAPP-A. Bardzo szybko! Nie mam go jeszcze w reku, jest w drodze z Wroclawia do Jeleniej Gory, ale pani, ktora do mnie zadzwonila powiedziala, ze jest bardzo dobry, ze oba dzidziusie sa zdrowe. I chociaz bylam dobrej mysli i niczego innego sie nie spodziewalam, to i tak sie poryczalam. A jak tak sobie ryczalam to i Piotrusiowi lzy w oczach stanely. Jak juz bede miala ten wynik to napisze troche wiecej szczegolow.
A dzisiaj moje duze dzieciatko rozpoczyna rok szkolny w Lodzi. III kl gimnazjum. Nie znam szczegolow, bo rozpoczecie miala w poludnie, wiec jeszcze sie to nie pokonczylo. Piotrus natomiast w najblizszy weekend ma egzaminy do ktorych nie podchodzil w czerwcu (historia i angielski) oraz poprawke matematyki. Zaliczyl pisemny egzamin (dzieki naszej blogowej matematyczce Monice z Holandii!) ale ustny sie nie udal. Dla niezorientowanych: Piotrus chodzi do Liceum Uzupelniajacego dla Doroslych.
I tyle na razie, niebawem powroce do tematu testu PAPP-A.

czwartek, 30 sierpnia 2007

Wrocław- konsultacja genetyczna i test PAPP-A.

Na poczatek to bardzo dziekuje wam wszystkim za przemile slowa i powitanie w moim nowym miejscu. Ciesza mnie takze Wasze jakze pozytywne reakcje na nasze blizniaki :) Mam nadzieje, ze bedziecie tu ze mna tak dlugo, jak sie da :)

Wrocław. Przyjechalismy dzien wczesniej. Przeszlismy sie po Starym Rynku, zrobilismy zakupy butowe. Spedzilismy uroczy wieczor korzystajac z goscinnosci Majollii i jej rodziny, za co bardzo dziekujemy.
Wizyte u pani genetyk mielismy na 8:30. Pani profesor okazala sie przemila osoba. Tak jak przypuszczalam, nie bylo zadnych rewelacji. Zrobila z nami wywiad rodzinny, wyrysowala sobie jakies dzrewka genetyczne. Byla bardzo zadowolona z wynikow USG, powiedziala, ze sa nadzwyczaj dobre. Pochwalila tez rzetelnosc opisowa wynikow USG genetycznego. Mimo tego, "ze wzgledu na wiek pacjentki zalecana jest aminopunkcja", tak napisala mi w poradzie. Napisala rowniez, ze zalecane sa badania nieinwazyjne, w ramach Rządowego Projektu Badań Prenatalnych, co w skrocie oznacza, ze bardzo drogie badania moge miec w ramach NFZ.Korzystajac z pobytu we Wroclawiu, od razu moglam oddac krew do testu PAPP-A. Ale najpierw potrzebne mi bylo skierowanie od ginekologa, mimo, iz to genetyk decyduje o koniecznosci tych badan. Wyslali wiec nas do szpitala akademickiego, gdzie na szczescie pan doktor na podstawie porady genetycznej wystawil mi skierowanie. A potem juz do laboratorium na pobieranie krwi, co odbylo sie szybko i bezproblemowo. Przemile dziewczyny, doczytawszy sie, ze jestem ze Szklarskiej Poreby pocieszyly mnie takze, ze wynik bede mogla odebrac w Jeleniej Gorze. A wynik bedzie w ciagu tygodnia. Po tym wszystkim bylam wykonczona. Jednak znow stres zrobil swoje.
Pojechalismy jednak jeszcze do Ikei, kupilismy pare drobiazgow, przede wszytskim do domu (lampe sufitowa do sypialni, garnek, sitko, swiecznik, swieczki, miseczki itp...). Do domu dotarlismy ok 15. Probowalam sie przespac, ale w glowie mialam tylko huk miasta. Bylam niedobra i marudna. Poszlam w koncu spac po 22 a o 4:50 znow pobudka! Teraz, pomimo dobrych slow od pani genetyk, i tak niecierpliwie czekam na wynik tego testu. Nastepny stresujacy tydzien...
Potem, jezeli wszytsko bedzie dobrze, chyba nie chce juz zadnych rzadowych badan... Moze nie place za nie pieniedzmi, ale na pewno zdrowiem psychicznym :)

wtorek, 28 sierpnia 2007

USG 4D genetyczne

Uff... już po wszystkim. Bałam się jak diabli, ale na szczeście nie było czego :) Piotruś tym razem był ze mną. Wyglądało to jak zwykłe USG, tylko trwało dłużej, bo pani doktor mierzyła dzieci. A że jest ich dwójka, więc trwało to długo. W każdym bądź razie wszystko jest w najlepszym porządku. Oba robaczki rozwijają się prawidłowo, wszytsko w normie. Nie będę przepisywała wyników, zamieszczę tylko kilka zdjęć, tym razem bardzo dobrej jakosci, bo dostaliśmy płytkę ze wszystkimi zdjęciami :)



Dzidziuś A - położony niżej. Ma 4,9 cm.
Dzidziuś B ma 5,58 cm, jest położony powyżej.

Na tych zdjęciach widać je pojedyńczo, ponieważ trzeba było je osobno mierzyć.

A tu widać je razem :) Piotrus powiedział, ze ten na dole, dzidziuś A, wygląda jakby miał włosy albo czapkę :)
Poza tym jak się czuję? Średnio. Wczesne pobudki - 5-6 rano. Rano mdłości. Brak apetytu. Nie wiem, co zjeść. Nie mogę za dużo robić, więc bezczynność nie wpływa na mnie zbyt dobrze. Ogólne osłabienie. Albo lenistwo. Jednak odkąd wrócił Piotruś na pewno jest mi juz lepiej. Jutro jedziemy do Wrocławia. A w czwartek mamy konsultację genetyczną u pani prof. Marii Sąsiadek. Niebawem więc następne wieści!

wtorek, 14 sierpnia 2007

14.08.2007 wtorek wizyta w GINKOMED


Dzidziuś A (na dole) ma 30,6 mm i równa się to 10 tygodniom
Dzidziuś B (na górze) ma 33,2 mm, czyli 10 tygodni i 1 dzień.

Słyszałam bicie obu serduszek, wszystko jest w porządku.
Piotruś jest w Łodzi, wysłałam mu zdjęcia e-,mailem, a oto co pisze:
Dzieciaczki są śliczne bardzo, podobne do Ciebie;-)
28.08.2007 wybieramy się na badanie USG genetyczne, a 30.08.2007 mam konsultację genetyczną z panią profesor Marią Sąsiadek we Wrocławiu.Ponieważ wizytę mamy umówioną na bardzo wczesnie rano, skorzystamy z serdecznego zaproszenia Marioli, u której zatrzymamy sie na noc! Dziękujemy!
Co to jest badanie USG genetyczne? czytaj tutaj

14.08.2007 wtorek wizyta w GINKOMED



Dzidziuś A (na dole) ma 30,6 mm i równa się to 10 tygodniom
Dzidziuś B (na górze) ma 33,2 mm, czyli 10 tygodni i 1 dzień.


Słyszałam bicie obu serduszek, wszystko jest w porządku.
Piotruś jest w Łodzi, wysłałam mu zdjęcia e-,mailem, a oto co pisze:
Dzieciaczki są śliczne bardzo, podobne do Ciebie;-)
28.08.2007 wybieramy się na badanie USG genetyczne, a 30.08.2007 mam konsultację genetyczną z panią profesor Marią Sąsiadek we Wrocławiu.Ponieważ wizytę mamy umówioną na bardzo wczesnie rano, skorzystamy z serdecznego zaproszenia Marioli, u której zatrzymamy sie na noc! Dziękujemy!
Co to jest badanie USG genetyczne? czytaj tutaj

środa, 25 lipca 2007

Świat się pomylił Patrycja Markowska

Każdy deszcz,
każda noc,
nagi księżyc,
jego czuły wzrok,
zapach traw,
ciepło dni,
jakby trochę magii ktoś odebrał im.

Radze sobie świetnie,
przecież wiesz,
tylko w snach powraca,
myśl, że tam na dnie,
został twój ślad,
głęboko tam,
twoja muzyka we mnie gra.

Tam na dnie,
został twój ślad,
i moja łza,
bo świat się pomylił.

Pierwszy śnieg,
uśmiech mój,
dźwięki miasta,
kolor snów,
jego szept,
każdy świt,
jakby trochę magii ktoś odebrał im.

Tylko morzu mogłam,
zwierzyć się,
jak złamana w głębi,
jestem tam na dnie,
został twój ślad,
głęboko tam,
twoja muzyka,
we mnie gra.

Tam na dnie,
został twój ślad,
i moja łza,
bo świat się pomylił.

Powiedz, że,
kiedyś uda się,
uwolnić duszę mą,
z uścisku twoich rąk.

Tam na dnie,
został twój ślad,
głęboko tam,
wciąż Twoja uśmiechnięta twarz.

Tam na dnie,
został twój ślad,
i wielki żal,
bo świat się pomylił,
świat się pomylił.

http://www.youtube.com/watch?v=w24CkZ3BDgQ

To dla mojego trzeciego dzieciatka. Zawsze bede o nim pamietac.

poniedziałek, 23 lipca 2007

Jestem w ciazy...

Moja obecna ciaza zaczela sie z klopotami. O tym, ze jestem w ciazy wiedzialam juz pod koniec czerwca. W lipcu pojechalam z krwawieniem do szpitala, bylam przekonana, ze poronilam. Nic mi nie mowili i kazali lezec, na poczatku dostalam jakies kroplowki na podtrzymanie ciazy a potem no-spe 3 x dziennie. Na moje pytania odpowiadali, ze chyba z tej ciazy nic nie bedzie. A po tygodniu pobytu w szpitalu okazalo sie ze sa... blizniaki, i pusty pecherzyk, wiec prawdopodobnie mialam ich tam trojeczke! Teraz na szczescie wszystko rozwija sie dobrze :)


USG z 23.07.2008 - dwa pecherzyki z zarodkami i jeden pusty.

W trakcie tego USG w radio leciala piosenka Patrycji Markowskiej, Swiat sie pomylil
Nawet jak sie teraz zastanawiam to wszytsko ma swoja przyczyne: nawet tytul piosenki jest symbliczny... swiat sie pomylil... mialo nie byc ciazy... sa blizniaki...