poniedziałek, 30 maja 2011

Przedszkole




W przedszkolu w minioną środe odbyły się występy z okazji Dnia Matki i Ojca. dzieci kompletnie się porozpraszaly i niewiele z tych wystepow wyszlo. Wiktorek wiekszosc imprezy przesiedzial na kolankcach u mamy, Stas sie za to baaardzo staral :)

Najfajniej bylo jednak tanczyc z rodzicami - filmik ponizej. Ale i tak bylo strasznie sympatycznie :)

środa, 18 maja 2011

Jestesmy, jestesmy :)

Ale dlugo nas nie bylo!!
W sumie nie wiem, dlaczego, chyba dlatego, ze jakos tak nie dzieje sie nic szczegolnego.
A wlasciwie to chyba wynika to z braku czasu i zapracowania. Postaram sie jednak nadrobic zaleglosci.

Z wazniejszych wydarzen to na poczatku kwietnia wyjasnila sie sprawa wiecznego kataru u Wiktorka. Pani doktor pediatra uparcie twierdzila, ze jest to tzw zlobkowy niezyt nosa, kazala zapuszczac kropelki i liczyc sie z tym, ze to szybko sie nie skonczy. Ale intuicyjnie czulam, ze ten smierdzacy katar to cos wiecej. Bylismy u laryngologa (6 kwietnia) i Wiktorek mial w nosie taka gbeczke - filtr od Fridy (0,5 cm srednicy, ok 1,5 cm dlugosci). Na szczescie pan doktor wyjal to sam, nie trzeba bylo jechac do szpitala. Pomijam fakt, ze do prywatnego lekarza (100 zl wizyta) czekalismy ponad poltorej godziny. Na szczescie juz po problemie, ale musialo mu ulzyc, jeszcze przez pare dni z przyjemnoscia wciagal powietrze, synek moj dzielny! Potem mialam wyrzuty sumienia, ze tak dlugo z tym zwlekalam. Przypuszczam bowiem, ze ta gabka siedziala mu w nosku conajmniej 2 miesiace, jak nie dluzej....

Poza tym bylismy w Ustce, od 25 kwietnia do 2 maja. To byla pierwsza rodzinna wyprawa na wczasy. Wynajelismy bardzo fajny apartament 4 pokojowy - wchodzi sie do salonu z aneksem kuchennym, i z salonu jest wejscie do 3 sypialni, lazienki i balkonu. Balkon byl z dwoch stron. Calkowite wyposazenie, w sumie bylo wszystko, nawet pralka, dlatego w sumie nie przywiozlam zbyt duzo prania. Tyle w kwestii praktycznej. Sam pobyt udal sie nam bardzo. Chodzilismy nad morze dwa razy dziennie. Kazdego dnia bylo slonce, ale niestety, kazdego dnia chlodniej i wietrzniej, co w sumie nam nie przeszkadzalo.
Bylismy w Jaroslawcu, gdzie 15 lat temu spedzalam najfajniejsze wakacje mojego zycia (sama z Angelka). Nie wiedzialam, ze Jaroslawiec jest tak blisko Ustki :) I odwiedzilismy tez wioske slowianska w Klukach. Unikalismy jak ognia promenady, bo pomimo uroku tego miejsca to za duzo tam komercji, samochodzikow na 2 zl, wiatrakow i innych tandetnych zabawek. Rozpraszalo to chlopakow, wiec wybieralismy plaze zachodnia, ktora miala w sobie wiecej wdzieku. Pozniej doczytalam, ze to plaza naturalna, a ta plaza wzdłuż promenady jest nasypywana sztucznie. No i plaza zachodnia byla blizej. Kazdy dzien przerywany byl kilkoma godzinami spokoju, musielismy bowiem wracac do domu na drzemke chlopcow. Nazbieralismy wiec duzo kamieni, muszelek, piaseczku :) Bylo nudno i spokojnie. Panowie zachwyceni morzem, potrafili dlugi czas patrzec na fale. Tylko to zmarzlaki, wiec szybko uciekali. Ale chowalismy sie na wydmach przed wiatrem i bylo super. Angelka byla z nami, i to chyba byly ostatnie wakacje z nia :) I tak sie zdziwilam, ze chciala jechac. Wynudzila sie bardzo, ale chyba tez troche odpoczela.
Aha, i jedno popoludnie spedzilismy z rodzina mojego taty - jego brata - , ktorzy mieszkaja pod Slupskiem.
Generalnie urlop sie udal, na pewno odpoczelam. Najwazniejsze, ze moja rodzina zadowolona, ja tez. Zdjecia tutaj

No i ostatnia wiadomosc, to Angelka jest juz po maturze. Generalnie poszlo przyzwoicie, czekamy do konca czerwca na wyniki egzaminow.
Angelka wybiera sie na wakacje, bedzie robic prawo jazdy i bedzie chciala tez popracowac.

A poki co to wszystko pod kontrola, dzieci w przedszkolu zaaklimatyzowaly sie fantastycznie, uwielbiaja tam chodzic a panie dzien w dzien sie nimi zachwycaja :)