piątek, 26 czerwca 2009

Viva Verdi

Czas ucieka nie wiadomo gdzie i kiedy. Mija dzien za dniem, kazdy z nich wypelniony dziecmi, praca, codziennoscia. Ostatnio takze deszczem. Zbyt duzo tego deszczu ostatnimi tygodniami.

W miniona niedziele 'skoczylam' sobie do Hradca Kralove, spotkac sie z Amelia, a przy okazji zobaczyc sztuke Viva Verdi. Amelia jest wspoltworca tej sztuki. Nie wiem czemu bylam przekonana, ze Viva Verdi bedzie w jezyku czeskim, tym bardziej spotkala mnie mila niespodzianka, bo sztuka byla wylacznie po polsku. Viva Verdi rozpoczynala bardzo prestiżowy miedzynarodowy festiwal Divadlo evropských regionů.
Bylo tam wiele znanych osob ze swiata polityki i kultury czeskiej, poznalam znow kilku fajnych aktorow i mimo iz wczesnie poszlam spac (bylo dobrze po polnocy) to i tak bardzo dobrze sie bawilam. Bardzo dziekuje Amelii za to spotkanie i mam nadzieje, do szybkiego zobaczenia!


widok z okna pensjonatu

Zabkowy dopisek: Stas rowniez ma juz 14 zebow, lewa gorna trojka pokazala sie 15.06.2009


czwartek, 11 czerwca 2009

Weekendowo

Czas ucieka jak szalony, to juz ponad dwa tygodnie jak nie pisalam.
Ale po dlugiej przerwie zaczela nam sie praca, grupa za grupa, czasem nie wiedzialam w co rece wlozyc.
Dzis przyjazd gosci na weekend a przede wszystkim przyjezdza Angelka i rodzice. Angelka nie bardzo miala ochote, bo za tydzien koniec roku szkolnego i wtedy przyjezdza juz do nas na stale. Chciala zostac w Lodzi, ale okazalo sie, ze wiekszosc jej znajomych ma juz jakies plany.

Pogoda szaleje, jeszcze tydzien temu bylo niemazle zimowo (3 stopnie rano, do 7 w dzien) a dwa dni pozniej ponad 20. Nie mozna czuc sie zbyt dobrze.

W srode, 3 czerwca, bylam z chlopakami u lekarza, przez to nie jedzenie Wiktorka (stracil apetyt, rzucal lyzkami i miskami, plul - jednym slowem histeria), bo zaczynalam sie juz mocno martwic. Dzien wczesniej wracajac do domu z Jelonki zajrzalam do pani doktor, pogadalam, ale pani i tak chciala ich zobaczyc. I co? Jak zajechalam do domu to byla pora obiadku, Wicek sie wnerwil na haslo obiad, ale popatrzyl w miske i... zjadl. Ale do lekarza pojechalismy, aby wykluczyc choroby, wyszlo na moje, ze to bardzo bolesne zabkowanie - wychodza mu dolne trojki - gorne juz ma.
Przy okazji pomierzylismy i powazylismy oba, i tak:
Wiktor: 11 450 g, 78 cm
Stas: 11 500 g, 79 cm

A na uspokojenie dla Wiktorka dostalismy ziolowa Neospazmine, pamietam, ze Angelka tez to dostawala jak mala byla.

Wiktorek dalej jest niespokojny, budzi sie w nocy albo wczesnie rano, budzac przy okazji Stasia i nas. Stas czasem sie mocno wnerwia - no bo kto lubi byc wyrywany ze snu?

Zaczynaja powolutku gadac. Stas nauczyl mowic sie daj - ale mowi to na wdechu, przeponowo, sam sie z siebie smieje jak mu sie uda :)

Poza tym normalnie, bez rewelacji. W niedziele za tydzien wybieram sie do Czech - nawet zakupilam nawigacje do samochodu, w Biedronce :) Trzeba tylko jeszcze mapy poszukac i zainstalowac.

Sprawy zwiazane z chrztem i slubem - pozalatwiane. Zostaly tylko zakupy ubraniowe dla Piotrusia i dla mnie.

Jak jeszcze nie widzieliscie, w galerii bardzo ladne zdjecia z ogrodu mojej sasiadki tutaj

Dopisuje: jeszcze chcialam dopisac, ze Wiktorek ma 14 ząbka (lewa gorna trojka), wyszedl mu 27 maja 2009