wtorek, 15 grudnia 2009

Uff...

Nowe zycie wciagnelo mnie, zawladnelo moim czasem i myslami. Pobudka ok 6 rano, powrot z Glowna ok 15. Rano ciemno, czesto mokro, zle sie jedzie. Powroty sa latwiejsze, bo jest jasno, ale jazda bardzo mnie wyczerpuje. 40 km w jedna strone to duzo.
Dzieci daja mi duzo radosci - odpoczywam przy nich bardzo. Pozwalaja oderwac sie od pracy, pochlaniajac calkowicie moja uwage.
Dalej nie mowia, aczkolwiek mozna sie z nimi dogadac. Odkryly tez do czego sluza kredki i wymalowaly swoj pokoj jak tylko sie dalo :) Zdjecia w naszych zdjeciach :)
Teraz jestem w domu, po malej, aczkolwiek bardzo bolesnej i niekomfortowej operacji. Mam nadzieje wyleczyc sie do konca tygodnia.
Tata moj mial w ub czwartek zawal, jest juz w domu, ale jutro jedzie do sanatorium kurowac swoje serduszko.
Jutro zaczyna sie tez maraton wigilijny. Pierwsza wigilia w szkole podstawowej juz jutro. W piatek w szkole wyzszej a w poniedzialek w szpitalu. Zobaczymy, czy bede na silach aby isc na jutrzejasza impreze.
Pozdrawiam wszystkich czytelnikow i mam nadzieje bywac czesciej!!

czwartek, 22 października 2009

Tramwaj

Wczoraj wybrałam się do znajomych tramwajem (samochod zostal odstawiony do warsztatu). Zdecydowałam sie bo niedaleko, bo nowy tramwaj. Bardzo sie przygotowywalam do tej wyprawy. Poprosilam córkę żeby kupila bilety, wydrukowalam sobie rozklady. Biletów córka nie kupila, ale stwierdziłam, ze gdzieś po drodze powinnam jeszcze dostac.
Nic bardziej mylnego. Po godzinie 19 w bardzo ruchliwym punkcie miasta nie bylo miejsca, gdzie moznaby bylo bilet kupic. Popytalam oczekujacych na tramwaj, czy maja moze bilet do sprzedania. No nikt nie mial, ale ktos podpowiedzial, ze bilet mozna kupic u motorniczego.
Tramwaj przyjechal punktualnie, jak wyswietlono na tablicy. Niestety, pan motorniczy biletow nie mial. Przeszlam pol tramwaju probujac kupic bilet od pasazerow, narazajac sie na dziwne spojrzenia. W koncu mloda dziewczyna sprzedala mi dwa ulgowe bilety 10-minutowe.
A na najblizszym przystanku wsiadl kanar...
To trzeba miec szczescie, jechac tramwajem raz na kilkanascie lat i trafic na kontrole. Bilet mialam, ale odbylam z panem dyskusje, nt 'co by bylo gdybym nie miala biletu'.
Dyskusja nie przyniosla zadnej konkretnej odpowiedzi (oczywiscie mialabym klopot), ale pomogla mlodemu chlopakowi, ktory uciekl przed kanarem na nastepnym przystanku :)



A zycie w Lodzi/Glownie przyspieszylo, wszystko jest w porzadku, szukamy miejsca docelowego w Glownie, pracuje juz drugi tydzzien, dzieci zaaklimatyzowaly sie bezbolesnie...

środa, 30 września 2009

Prosba

Czytelnikow naszego bloga prosimy o podanie na maila: yawepro@poczta.onet.pl swojego adresu gmail - niedlugo wprowadze opcje logowania. Wtedy bede mogla pisac wiecej niz teraz, kiedy to blog jest ogolnodostepny.

Dziekuje i przepraszam za utrudnienia :)

niedziela, 27 września 2009

Juz jesiennie

Pieknie nam sie lato zakonczylo i jesien tak pieknie zaczela, codziennie wita nas slonce, drzewa zmieniaja kolory... Niedlugo minie 5 lat jak zobaczylam swoj obecny dom po raz pierwszy.
To mial byc chyba tylko przystanek w moim zyciu, miejsce, aby sie wyciszyc, znalezc swoje przeznaczenie i ruszyc znow w droge.

Pakujemy sie. Spimy na materacu, nie mamy szafy, wszystkie potrzebne rzeczy walaja sie gdzies po biurze, w walizkach i pudelkach. Troche sie boje, troche sie ciesze i mam nadzieje, ze podjelismy wlasciwa decyzje.

A zeby troche zmienic nastroje poranno jesienne - tutaj jest filmik z wczoraj z chlopcami. Niebieskie paski to Wiktorek, czerwone to Stas :)

I jeszcze kilka migawek jesiennych z minionych lat tutaj

niedziela, 13 września 2009

Zmiany

Milcze, bo pracy duzo.
Szykujemy sie do zmian i to pochlania moja cala energie.
Za wczesnie zeby zdradzac szczegoly.

Nie - nie jestem w ciazy :)

Jak przyjdzie czas - napisze wiecej.

PS. chlopcy bez zmian - najcudniejsi i najkochansi :)

niedziela, 23 sierpnia 2009

Poltora roku

Po dluzszym okresie niespokojnego, niezwyczajnego zachowania Stasia, zwiazanego z brakiem apetytu, z placzem i histeriami bez widocznego powodu, w koncu wyszly mu dwa zabki - dolne trojki. Zwykle to Wiktorek mial jakies dolegliwosci przy zabkowaniu, a tym razem wyszly mu te same zabki bezbolesnie. Trudno mi okreslic dokladna date, stawiam wiec wszystkie cztery dolne trojki na 21 sierpnia 2008 - tego dnia skonczyli 18 miesiecy.

Chcialam popisac wiecej, ale wczesna pora, jeszcze chyba do kona sie nie obuzilam. Moze popisze pozniej?

Milego dnia wszystkim.

niedziela, 16 sierpnia 2009

Safari Zoo Dvur Kralove

I kolejna z serii naszych letnich wycieczek, tym razem z Angelka. Korzystamy ile sie da pomiedzy przyjazdami i wyjazdami gosci. Po raz pierwszy uzywalismy tez dwoch pojedynczych wozkow spacerowych, ktore okazyjnie zakupilam od blizniaczej mamy. To byl bardzo dobry pomysl, a pojedynczy wozek jest taki lekki :)

W zoo pojechalismy na wycieczke safari busem. Fajnie bylo, tylko krotko. Potem polazilismy troche, ale upal byl niemilosierny, zdecydowanie za goraco na spacerowanie.
Pojechalismy na obiad do miasteczka Dvur Kralove, i zastanowilo mnie czemu tam bylo tak pusto - sobota, wczesne godziny popoludniowe a w miescie cisza. Trzy na krzyz otwarte knajpki, jedna nam sie spodobala, w oficynie, ale strasznie tam smierdzialo wilgocia, a jak przyszedl kelner w dlugich, tlustych wlosach to szybko z tamtad wyszlismy. Znalezlismy inna, gdzie obslugiwaly mile, ladne panie.
Zdjecia tutaj.

niedziela, 9 sierpnia 2009

Plaza i Zamek Czocha

No i wybralismy sie z chlopcami pierwszy raz na plaze nad jeziorkiem Czocha. Poniewaz bylo juz popludnie myslelismy, ze na plazy bedzie spokoj. Nic bardziej mylnego. Plaze zalegaly tlumy.
Stas sie chyba przestraszyl tego halasu, woda go przerazila i absolutnie nie chcial dac sie przekonac. Za to Wiktorek jak juz zaskoczyl, jakie to fajne nie chcial z wody wyjsc. Sila trzeba go bylo wyciagac, wycierac, ubierac. Zawodzil jeszcze dlugo, nawet w drodze na zamek. Dopiero w restauracji jak dostal chlebka to zapomnial o minionych atrakcjach.
A my jak panstwo zjedlismy pyszny obiadek w knajpce na zamku, i fajnie bylo tak zostac obsluzonym. Piotrus zjadl dorsza po admiralsku a ja smazony cambernet na salatach.
I humor mi sie poprawil, bo w skrzynce znalazlam maila niespodzianke, ktory byc moze jest drogowskazem na przyszlosc...
Maly kolaz, nie wiem czemu nie wyrazny a wiecej zdjec tutaj

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Upalna niedziela

W koncu wrocilismy do normalnego rytmu, imprezy rodzinne juz zapomniane, emocje opadly i zyjemy sobie w miare spokojnie.
Goscie przyjezdzaja i wyjezdzaja, troche pracy jest, ale nie ma co narzekac.
Wczoraj bylismy na Festynie Franciszkanskim, wzielismy udzial w loterii i wygralismy fajna beczulke na wino z kubeczkami (tylko bez zawartosci :). Spotkalismy tez proboszcza i poprosilismy o odczarowanie Stasia, ktory od dnia chrzin stal sie nieznosny. Smiechu bylo co nie miara, proboszcz zagadal do Stasia, ten udawal, ze go slucha, ale chyba czary zadzialaly, bo dzis jeszcze cyrkow z nim nie bylo :)
Potem poszlismy do miasta cos przekasic, ale w znanej i generalnie dobrej pizzerii zaserwowali nam taka pizze, ze sam jej widok spowodowal strate apetytu.
Wiktorek natomist budzil sie ze dwa razy w nocy, ale o dziwo, nie plakal, tylko cos tam do siebie gadal, wlaczal pozytywke i spaly oba znow do 7 rano, przepiekna godzina, bo i tak musimy o tej porze wstawac.

Tutaj jeszcze filmik z wczoraj, jak to Wiktorek 'przytula' Stasia i jak ogladaja TV (Baby TV)

Teraz rozpadalao sie niemilosiernie, na termometrze zaledwie 17 stopni, a wczoraj bylo prawie 40!!!!!!!!!!!

niedziela, 26 lipca 2009

Skalne Miasto - Ardspach

Super fajna rodzinna wycieczka. Wszakze nie zdolalismy wszystkiego zobaczyc, z powodow logistycznych (wozek nie wjedzie w kazda dziure) ale i tak warto bylo.
Po raz kolejny okazalo sie, ze chlopaki podroze znosza bezblednie wiec z pewnoscia wycieczek takich i podobnych bedzie wiecej.

Zdjecia tradycyjnie sa juz tutaj :)
W filmikach dwa nowe filmiki (nic szczegolnego, ale chociaz aktualne)

A jezeli ktos zyczy sobie relacje z chrzcin i ze slubu to chetnie wysle mailem.
Prosze tylko o wiadomosc.

piątek, 24 lipca 2009

Marudny Stas i wizyta u lekarza

Stas – od 'naszej" soboty był wlasnie taki nieswoj. Duzo plakal, smutny był, osowialy. Bez apetytu. Widok jedzenia przyprawial go o spazmy placzu. Az poszlismy wczoraj do lekarza. Wizyta zbiegla się ze szczepieniem. Stas strasznie plakal, nie podobalo mu się, ze pani doktor go dotyka. Ale wykluczyla choroby, stawia na wychodzace zeby (dolne trojki) . Od wczoraj jest już lepiej, samopoczucie znacznie poprawione, nawet w normie powiedzialabym, tylko widok jedzenia go unieszczesliwia. Jak jednak sprobuje i mu smakuje to jedzenie odbywa się bez problemu. Dzis przelozylam danonka do miseczki, bo chcialam dodac banana. Histeria. Jak przelozylam serek do pudelka – i owszem, zostal zjedzony. Jak tata dal Stasiowi serek z miseczki Wiktorka – najpierw zawartosc zostala dokladnie obejrzana, i jakiez było zdziwienie, ze to z miseczki smakuje tak samo jak to z pudelka.

Na wszelki wypadek dala skierowanie na badania moczu i kalu, jak sie nie poprawi. Dzis jednak wstal z cudnym usmiechem, nawet na twarzy wyglada lepiej, zrelaksowany i odpoczety, i zadne skierowania nie sa nam potrzebne.


Chlopaki waza i mierza odpowiednio:
Stas: 11680/83 Wiktor 12000/81



wtorek, 21 lipca 2009

Juz po wszystkim...


Relacja bedzie wkrotce, na razie troche zdjec tutaj, jeszcze nieuporzadkowane a profesjonalne beda niebawem...

poniedziałek, 20 lipca 2009

My little sweet sixteen


ANGELKA, CONGRATULATIONS!


niedziela, 19 lipca 2009

Przytul mnie życie

Krzysztof Krawczyk i Piasek

Przytul mnie życie

Za krótki dzień, za mało słów
Litości czas oszczędza już
A z każdym krokiem mam większy smak na życie.

Nie umiem załamywać rąk
Żałować, że już przeszło coś
Gdy tyle jeszcze w nas czeka na odkrycie.

Ref.
Przytul mnie życie
Moje szczęście wielkie przytul mnie w ukryciu
Widzę odbicie, swoje w oczach twych
I nikt nie powie mi że lepiej mogło byc

Za krótki dzień, za mało słów
I pewnie tak zostanie już
Co z tego mówię Ci
Już godzin tych nie liczę

Ref.
Przytul mnie życie
Moje szczęście wielkie przytul mnie w ukryciu
Widzę odbicie, swoje w oczach twych
I nikt nie powie mi że lepiej mogło byc

Przytul mnie życie
Moje szczęście wielkie przytul mnie w ukryciu
Widzę odbicie, swoje w oczach twych
I nikt nie powie mi że lepiej mogło być

I nikt nie powie lepiej było mogło być
I nikt nie powie lepiej było mogło być
I nikt nie powie lepiej było mogło być
I nikt nie powie lepiej było mogło być

posłuchaj tutaj

sobota, 18 lipca 2009

...

"Świadomy/a praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny,
uroczyście oświadczam,
że wstępuję w związek małżeński
i przyrzekam, że uczynię wszystko
aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe."



środa, 8 lipca 2009

10 dni

Chyba mnie juz bierze, ten stresik 'przed'.
Chociaz generalnie powodu do stresu nie ma. Wszystko pozalatwiane, zaplanowane.
Trzymajcie kciuki za dobra pogode.

Za nami pracowite 3 dni, teraz chwila oddechu. W miniona sobote mielismy cudny dzien, taki rodzinny, sloneczny, spokojny...
Najpierw Angelka myla samochod, Piotrus jej pomagal, a ja z chlopakami im kibicowalam. Smiechu przy tym bylo co niemiara. Potem przyszly ciuszki dla chlopakow i odbyla sie pierwsza przymiarka garniturkow. Stas pozowal a Wiktorek abolutnie nie byl zachwycony. Udalo mi sie zrobic kilka zdjec, widac wiec jak to mniej wiecej wyglada. Trzeba skrocic tylko nogawki, poza tym sa po prostu rewealacyjni :)
Po obiadku przeszla burza, ale nie zniechecilo to nas i pojechalismy do Swieradowa na spacer.
Juz dawno nie mielismy takiego 'normalnego' dnia. W miare mozliwosci trzeba bedzie to powtarzac.
A zdjecia z tego dnia sa tutaj

piątek, 26 czerwca 2009

Viva Verdi

Czas ucieka nie wiadomo gdzie i kiedy. Mija dzien za dniem, kazdy z nich wypelniony dziecmi, praca, codziennoscia. Ostatnio takze deszczem. Zbyt duzo tego deszczu ostatnimi tygodniami.

W miniona niedziele 'skoczylam' sobie do Hradca Kralove, spotkac sie z Amelia, a przy okazji zobaczyc sztuke Viva Verdi. Amelia jest wspoltworca tej sztuki. Nie wiem czemu bylam przekonana, ze Viva Verdi bedzie w jezyku czeskim, tym bardziej spotkala mnie mila niespodzianka, bo sztuka byla wylacznie po polsku. Viva Verdi rozpoczynala bardzo prestiżowy miedzynarodowy festiwal Divadlo evropských regionů.
Bylo tam wiele znanych osob ze swiata polityki i kultury czeskiej, poznalam znow kilku fajnych aktorow i mimo iz wczesnie poszlam spac (bylo dobrze po polnocy) to i tak bardzo dobrze sie bawilam. Bardzo dziekuje Amelii za to spotkanie i mam nadzieje, do szybkiego zobaczenia!


widok z okna pensjonatu

Zabkowy dopisek: Stas rowniez ma juz 14 zebow, lewa gorna trojka pokazala sie 15.06.2009


czwartek, 11 czerwca 2009

Weekendowo

Czas ucieka jak szalony, to juz ponad dwa tygodnie jak nie pisalam.
Ale po dlugiej przerwie zaczela nam sie praca, grupa za grupa, czasem nie wiedzialam w co rece wlozyc.
Dzis przyjazd gosci na weekend a przede wszystkim przyjezdza Angelka i rodzice. Angelka nie bardzo miala ochote, bo za tydzien koniec roku szkolnego i wtedy przyjezdza juz do nas na stale. Chciala zostac w Lodzi, ale okazalo sie, ze wiekszosc jej znajomych ma juz jakies plany.

Pogoda szaleje, jeszcze tydzien temu bylo niemazle zimowo (3 stopnie rano, do 7 w dzien) a dwa dni pozniej ponad 20. Nie mozna czuc sie zbyt dobrze.

W srode, 3 czerwca, bylam z chlopakami u lekarza, przez to nie jedzenie Wiktorka (stracil apetyt, rzucal lyzkami i miskami, plul - jednym slowem histeria), bo zaczynalam sie juz mocno martwic. Dzien wczesniej wracajac do domu z Jelonki zajrzalam do pani doktor, pogadalam, ale pani i tak chciala ich zobaczyc. I co? Jak zajechalam do domu to byla pora obiadku, Wicek sie wnerwil na haslo obiad, ale popatrzyl w miske i... zjadl. Ale do lekarza pojechalismy, aby wykluczyc choroby, wyszlo na moje, ze to bardzo bolesne zabkowanie - wychodza mu dolne trojki - gorne juz ma.
Przy okazji pomierzylismy i powazylismy oba, i tak:
Wiktor: 11 450 g, 78 cm
Stas: 11 500 g, 79 cm

A na uspokojenie dla Wiktorka dostalismy ziolowa Neospazmine, pamietam, ze Angelka tez to dostawala jak mala byla.

Wiktorek dalej jest niespokojny, budzi sie w nocy albo wczesnie rano, budzac przy okazji Stasia i nas. Stas czasem sie mocno wnerwia - no bo kto lubi byc wyrywany ze snu?

Zaczynaja powolutku gadac. Stas nauczyl mowic sie daj - ale mowi to na wdechu, przeponowo, sam sie z siebie smieje jak mu sie uda :)

Poza tym normalnie, bez rewelacji. W niedziele za tydzien wybieram sie do Czech - nawet zakupilam nawigacje do samochodu, w Biedronce :) Trzeba tylko jeszcze mapy poszukac i zainstalowac.

Sprawy zwiazane z chrztem i slubem - pozalatwiane. Zostaly tylko zakupy ubraniowe dla Piotrusia i dla mnie.

Jak jeszcze nie widzieliscie, w galerii bardzo ladne zdjecia z ogrodu mojej sasiadki tutaj

Dopisuje: jeszcze chcialam dopisac, ze Wiktorek ma 14 ząbka (lewa gorna trojka), wyszedl mu 27 maja 2009

wtorek, 26 maja 2009

sobota, 23 maja 2009

Łódź

Wrocilam z Lodzi. Wyjechalam w sobote rano, wrocilam we wtorek po poludniu. Przepraszam tych, ktorzy liczyli na jakiekolwiek spotkanie, ale tym razem skupilam sie na swoim duzym dziecku. Byla to moja pierwsza samodzielna podroz od grudnia 2006. Wtedy to bylam z moja polsko czeska przyjaciolka w (nie wiem czy dobrze odmieniam) Hradcu Kralovym (tam tez wybieram sie w czerwcu :). Dziwne to bylo uczucie, aczkolwiek taki czas z dala od domu nie zrobil mi zle. Pobylam z Angelka, tylko z nia, oderwałam sie od zwyklej codziennosci.
Glownym powodem wyjazdu byla I Komunia Swieta Angelki. Cudna to byla uroczystosc, bardzo podniosla i wzruszajaca, biorac pod uwage fakt, ze wiekowo Angelka powinna przystepowac do bierzmowania.
Zapraszam do naszej galerii, sa zdjecia :)

Ale i tak fajnie bylo wrocic do domu. Chlopaczki moje przywitaly mnie strasznie fajnie. Siedzialy w jednym lozeczku i niemalze rzucily sie na mnie, wycalowaly (czyt. wylizaly) mnie jak glupki, a potem chodzily wokol mnie, znosily zabawki, bylo cudnie. A ja nawet bardzo nie tesknilam. Owszem, dzwonilam trzy razy dziennie i myslalam o nich, ale jakos tak spokojnie, mialam w sobie pewnosc, ze wszystko jest dobrze, ze dzieci sa bezpieczne. W koncu byly z tata :)

No a poza tym to zlapalo mnie jakies chorobsko, zaprawilam sie w autobusie jak jechalam do Lodzi, zimno bylo. Dzis juz jest lepiej, no i szykujemy sie do pracy, od poniedzialku 40 osob i tak do konca czerwca mamy zamieszanie. Bedzie co robic :)

Poza tym po powrocie odkrylam 13 zabka u Stasia: prawa górna czwórka :)

wtorek, 12 maja 2009

Odliczanie czas zacząć :) Updated

No więc zaczynamy :)


Planowac sobie mozna.
Zaplanowalismy wszystko z detalami. Rozplanowalismy dzien i rozlozylismy gosci w pokojach.
Ale z trudem udalo sie zalatwic chrziny w sobote, bo u nas na wsi w sobote masza jest tylko o 8:00 i 19:00. Wyszlo wiec, ze chrzciny beda o 8 rano.
USC mialo byc tylko formalnoscia. Okazalo sie, ze w Szklarskiej slubu wziasc nie mozemy, bo pani od szampana i muzyki ma urlop. I sie nie da bez tej pani. Zalatwilismy wiec slub w Piechowicach. Uff.
W niedziele jade do Lodzi na uroczystosc rodzinna. Wtedy odbiore tez zaproszenia. Czekam na akt urodzenia, ktory ma przyjsc z Torunia. Mam nadzieje, ze wszytsko sie uda!
Aha, i przerejestrowalam dzis swoje nowe autko.

A Stas jadl dzis sam nalesnika widelcem.
Obaj sa przekochani, przytulasni i calusni.
Uwielbiam ich. Bez przerwy i zawsze.
Nieustanny zachwyt trwa.

Dopisane: sa juz nowe filmiki na you tube:

Krasnalki Banki mydlane i Nalesniki

piątek, 8 maja 2009

Imieninki :)


Wszystkim Stasiom i Wiktorkom,
tym malym i duzym skladamy najlepsze zyczenia :)

poniedziałek, 4 maja 2009

Maturzysta

Trzymam kciuki za wszystkich maturzystow, a szczegolnie za Piotrusia i za Zuzie, ktora jest daleko za oceanem!


A przy okazji, Stasiowi wyszla ostatnia, prawa dolna czworeczka, (2 maja) a Wiktorek od kilku dni daje nam buzi z otwarta paszcza :)

sobota, 25 kwietnia 2009

Ząbki

I znow zabki w natarciu

Wiktorek
21 kwi 09 prawa dolna czworka
24 kwi 09 prawa gorna trojka

Stas
24 kwi 09

lewa dolna czworka


Poza tym bez rewelacji. Angelka jest z nami, ale jutro juz jedzie. Niebawem konczy sie rok szkolny i skoncza sie te wieczne dojazdy. Nie moge sie doczekac.
Po kilkudniowym ochlodzeniu - znow piekna, sloneczna pogoda.

sobota, 18 kwietnia 2009

Wiktorek

Wiktorek moj slodki (nie bardziej niz Stas :) przez jakis czas dawal nam mocno w kosc, marudzac i zawodzac calymi dniami. Nie bardzo wiemy czemu - wychodzace zeby? A moze przesilenie zimowo-wiosenne?
Nie mniej jednak mialam dosc. Wczoraj wyszlam z domu po prostu zeby wyjsc i odpoczac.

Pojechalam do Jeleniej, polazilam, bylam u znajomej i po kilku godzinach wrocilam do domu.
A synek - jak reka odjal - przestal marudzic i jeczec. Pewnie to zwykly zbieg okolicznosci.
Po poludniu Piotrus pojechal na ostatnie juz w tym semestrze egzaminy. Za dwa tyg matura. Zostalam z chlopcami sama, Stas spal a Wiktor bardzo skutecznie pomagal mi sprzatac pokoj Angelki, ktora przyjezdza znow w srode. Uwiecznilam to na filmiku :) Zapraszam do ogladania!

wtorek, 14 kwietnia 2009

Po-wielkanocne pozdrowienia

Pogoda dopisuje (odpukac!) spedzamy wiec mnostwo czasu na swiezym powietrzu. Dlatego tez mniej mnie przy komputerze :)
Swieta wielkanocne minely nie wiadomo kiedy!
Spedzilismy je oczywiscie z Angelka, z rodzicami i z bliskimi znajomymi. Bylismy na wodospadzie Szklarki, mielismy grilla a wczoraj pojechalismy na smazona rybke do pobliskiego Podgorzyna.
Dzieciaki byly troche pomeczone, zwlaszcza Stas, ktory wolal patrzec na przejezdzajace samochody niz bawic sie w trawie, jak Wiktor, ktory zasmiewal sie w glos jak Angelka sypala na niego swiezo zerwana trawe :)
Zapraszamy do ogladania zdjec w galerii :)(zrodło: okno - z zestawu "Sweet dreams" Zalinka, reszta elementów - z zestawu "Wiosna w Scraplandii")

PS: Dopisane 15 kwietnia: dziesiaty zabek odnaleziony u Stasia :) Lewa gorna czworeczka! Stas dogania Wiktorka! I jeszcze cos, Stas notorycznie odmawia picia mleka, dwa dni z rzedu poszedl spac bez jedzenia. Dzis dostal kaszke (lyzeczka) i pieknie ja zjadl!

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Wiosna i zabki :)

No to mamy 9 zabek u Stasia, wczoraj juz sie pokazala prawa gorna czworka :) Nastepne w drodze i zupelnie bezobjawowo! Wiktorkowi natomiast wyrzyna sie ostatnia czworeczka i przez to jest bardziej marudny.

Poza tym mamy wiosne, porzadkujemy teren po zimie, krokusow rosnie pelno wszedzie, i po moich urodzinach (31.03) rozpoczelismy na dobre sezon podworkowo - grillowy. W sobote spedzilismy przecudny dzien na dworze przed domem. Zdjecia w galerii :)

Problem z autkiem juz rozwiazany, ida swieta, gosci znow nie bedzie (tak jak w ub roku), skupiamy sie wiec na pracy, na ktora wczesniej nie bylo czasu.

poniedziałek, 30 marca 2009

11 zabek Wiktorka

Lewa dolna czworeczka u Wiktorka pojawila sie 29 marca :)
U Stasia cisza :)

niedziela, 29 marca 2009

Sześć par bliźniąt w jednej klasie

Fenomen w Busku Zdroju

Sześć par bliźniąt w jednej klasie

14.03.2009, 01:12

Nauczyciele z Technikum Ekonomicznego w Busku-Zdroju muszą mieć rentgen w oczach!

Właśnie w tej szkole jest najbardziej niezwykła klasa w Polsce, a może i na świecie. W 4a uczy się aż 6 par bliźniąt, z tego część kompletnie identycznych. Nawet ich rodzice mają problem z odróżnieniem pociech.


– Nawet nasz ojciec nas nie rozpoznaje – mówi Sylwia Wilk. – Dlatego kazał nam robić przedziałek na inny bok – dodaje jej siostra Edyta (jeśli to naprawdę ona). W dodatku obie dziewczyny mają taki sam gust i ubierają się też identycznie.

Gdyby tylko zechciały, bliźniaczki mogłyby w najlepsze zastępować się przy tablicy i np. uczyć tylko połowy przedmiotów. Ale podobno nie w głowach im uczniowskie kanciarstwo. Wręcz przeciwnie, wszystkie starają się uczyć jak najlepiej. Czyżby w przyszłości celowały w najwyższe stanowiska w polskim państwie?

Na szczęście dla nauczycieli nie wszystkie bliźniaki są do siebie tak bardzo podobne jak Sylwia i Edyta. Grzegorz i Robert Żółcińscy nawet nie są do siebie podobni. Jeden jest wysoki, a drugi bardzo niski. Podobnie sprawa wygląda z Gosią i Pawłem Piaseckimi. On wysoki, ona drobniutka. Najczęściej ludzie myślą, że są parą. – Już się do tego przyzwyczailiśmy i nawet tego nie prostujemy – mówią.

Co najciekawsze, w klasie 4a bliźniaków tak naprawdę jest sześć i pół. Uczy się tam też Małgorzata Wójtowicz. Też ma brata bliźniaka, tyle że on postanowił zostać leśnikiem i poszedł do Technikum Leśnego w Zagnańsku pod Kielcami.

Kiedy cztery lata temu wszystkie dzieciaki zgłosiły się na zapisy, dyrektor technikum oniemiała. – Byłam ciekawa, czy ten rocznik tak obrodził w bliźnięta, czy to tylko zbieg okoliczności. Wyszło na to drugie – tłumaczy Anna Gradzik, zastępca dyrektora szkoły.

Busko-Zdrój to mała uzdrowiskowa miejscowość w województwie świętokrzyskim. Jest tam zabytkowe sanatorium i ładny park. Ale wkrótce może się stać sławne na cały świat.

piątek, 27 marca 2009

Filmiki

Oto kilka swiezych filmikow:

http://www.youtube.com/watch?v=-Gbpx0Efx6Q Stas i Wiktorek, zwyczajnie
http://www.youtube.com/watch?v=vQEfrsUp15w smiechy na hustawce
http://www.youtube.com/watch?v=gFB-waapTLs chodzacy Wicek
http://www.youtube.com/watch?v=ClT42n4lBkQ - chlopaki z pileczkami,
Wiktorek z zielona a Stas z rozowa :)
http://www.youtube.com/watch?v=xmCVo0ADbGo - Wiktorkowe mama :)

poniedziałek, 23 marca 2009

Kolejny ząbek

Króciutko: mamy 10 ząbek u Wiktorka - prawa górna czwóreczka :) U Stasia na razie cisza...

sobota, 21 marca 2009

Zwyczajnie

Mamy juz drugi dzien wiosny, a za oknem swiezy snieg, i minus na termometrze. Dosyc tej zimy. Za trzy tyg swieta wielkanocne! I od wczoraj jest z nami Angelka, tym razem zostanie az do nastepnej niedzieli.

Samochodu dalej nie mamy - okazalo sie ze to powazna awaria silnika, trzeba czekac na czesci.

Wiktorkowi wychodza dalej zeby, mial dwa ciezkie dni, wczorajsza noc z pobudkami, ale dzisiaj wyglada ze jest juz lepiej.
Obaj chodza juz coraz lepiej. I znow Wiktorek, ktory rozwijal sie pozniej niz Stas zaczyna go przeganiac. Stas jest leniwy, latwiej mu przejsc na czworakach niz na nozkach.

Do tej pory Stas umial krecic glowka na 'nie'. Umial juz to robic, zanim wiedzial, co to znaczy. A od kilku dni zaczyna kiwac glowka na 'tak'. Ale tak kiwa ta glowka, ze ma wrazenie, ze zaraz mu sie urwie :) Znowu Wiktorek probuje krecic glowa na nie, a wychodzi mu przechylanie sie z boku na bok :)
Takie obserwowanie maluszkow i ich rozwoju zachwyca mnie nieustannie. Zmieniaja sie z dnia na dzien. Pamietaja juz, ze jak siadam z nimi na podlodze to bedziemy sie bawic. Stas przynosi klocki i 'mowi' mi przeponowo, wydajac dzwieki zachwytu, ze bedziemy ukladac. Stas uklada, a Wiktorek rozwala :)

I tak mija dzien za dniem, zwyczajnie, fajnie...

Aha, a tutaj jeszcze nowy filmik z zamyslonym Wiktorkiem..

czwartek, 19 marca 2009

Policja wypuściła bliźniaków - byli zbyt podobni

PAP, PG/18.03.2009 20:13

Bliźniaków, aresztowanych w związku ze spektakularną kradzieżą biżuterii ze znanego berlińskiego domu towarowego, trzeba było zwolnić, gdyż podejrzanych nie sposób było odróżnić - podała prokuratura w Berlinie.
"Według dowodów, jakimi dysponujemy, przynajmniej jeden z braci brał udział we włamaniu, ale nie można było stwierdzić, który" - wyjaśniono w komunikacie.

Pod koniec stycznia ze słynnego domu towarowego KaDeWe skradziono biżuterię wartości 5 mln euro. Sprawcom udało się nie uruchomić systemu alarmowego.

Na miejscu przestępstwa znaleziono wprawdzie ślady DNA, ale - jak tłumaczyła prokuratura - "u bliźniąt jednojajowych jest ono niemal identyczne" i "przy obecnym stanie wiedzy" nie można było rozróżnić podejrzanych.

Policji nie udało się ustalić, czy we włamaniu uczestniczył jeden z braci, czy obaj. Z nagrania zarejestrowanego przez kamery przemysłowe wynika, że spektakularnego włamania dokonało co najmniej trzech zamaskowanych mężczyzn. Trzeciego podejrzanego nie ujęto.

Bracia w wieku 27 lat zostali aresztowani w lutym w pobliżu miasta Rotenburg w Dolnej Saksonii.

W lutym w Malezji z bardzo podobnych powodów bliźniacy uniknęli kary śmierci za handel narkotykami. Sędzia odmówił wydania wyroku, a policja nie była w stanie ustalić, który z braci był winien.

niedziela, 15 marca 2009

Krótko o ząbkach :)

No i po pieciu miesiącach mamy kolejnego ząbka:

Lewa górna czwóreczka u Wiktorka :)

Tym samym wyjasnily sie jego nocne pobudki w ciagu kilku ostatnich nocy.
Poza tym zadnych objawow brak.

Nie ma tez na razie skutkow ubocznych po ostatnim szczepieniu.

czwartek, 12 marca 2009

Szczepienie i auto

Bylismy dzis na kolejnym szczepieniu, (odra, swinka, rozyczka). Na szczescie jedno wkłucie i nie trzeba bylo za szczepionke placic.

Obaj panowie nawet nie jekneli. Byli bardzo pogodni i usmiechnieci.

No i panowie w wieku 1 roku i prawie 3 tyg maja odpowiednio:

Wiktorek: 11,3 kg i 76 cm
Stas: 11,2 kg i 76,5 cm

Wedlug siatek centylowych wagowo obaj znajduja sie na 90 centylu, co oznacza, ze jeszcze 10 % spoleczenstwa jest wieksza od nich. Zwolnili bardzo, bo caly czas trzymali sie na ok 95/97 centylu. Natomiast jesli chodzi o wzrost, to sa na 50 centylu.
Tyle na temat wagi.

Ale w drodze do przychodni popsul sie nam samochod. Po prostu przy zmianie biegu zaczal tracic moc i
przestal jechac. Na szczescie do przychodni mielismy tylko z 500 m, a znajomi akurat byli w Piechowicach, wiec po szczepieniu nas zabrali. W miedzy czasie zalatwilismy lawete i zabrali auto do garazu.
Mam nadzieje, ze to nic drogiego :(



środa, 11 marca 2009

"Taka pewność przychodzi tylko raz w życiu"

'Są pieśni, które płyną z błekitnookiej trawy,
z kurzu tysiąca polnych dróg.
Oto jedna z nich.'


W niedziele po raz pierwszy zobaczylam film Co się wydarzyło w Madison County (The Bridges of Madison County).
Film z 1995 roku, nie mam pojęcia czemu go wcześniej nie widziałam.
Film opowiada historie niespelnionej milosci, ktora trwala zaledwie kilka dni. O milosci na zawsze. O zyciu w malej miejscowosci, gdzie poswiecenie sie dla milosci wymaga wielu wyrzeczen. O wyborach, nie zawsze latwych i dobrych. Strasznie poruszyl mnie ten film, i z pewnoscia do niego powroce.
Przepiekne krajobrazy. Cudna muzyka. I aktorzy. W ogole wszystko cudne, najwspanialsze.

Trailer http://www.youtube.com/watch?v=_bXG1KBHqj0

http://www.youtube.com/watch?v=VYMePF2CCcQ - fragmenty

poniedziałek, 9 marca 2009

Filmiki

W naszych filmikach zamiescilam w koncu krotkie migawki z pierwszymi kroczkami chlopcow. (odzyskalam z naprawy swoj telefon, ktory zawsze jest pod reka)

Oto linki:

Stas: http://www.youtube.com/watch?v=RWNJLzRJHUI

Wiktorek http://www.youtube.com/watch?v=2zTnW8M2VJo

Jeszcze raz Wiktorek http://www.youtube.com/watch?v=Yyhzbm9G6bk

I wspolna zabawa przy konsoli http://www.youtube.com/watch?v=pQSrnqB1DgM

niedziela, 8 marca 2009

Słoneczna niedziela

Słońce świeci od rana, a po wczesnym obiedzie goście wyjeżdzają, mamy więc w planach wyjechać do Jeleniej na spacer, jeszcze nie wiemy gdzie, zobaczymy :)
Nie wyspałam się, obudziłam się o trzeciej i do rana wierciłam się, mam nadzieję, że słońce poprawi moje samopoczucie.

Już obaj panowie zaczynają chodzić, stawiają samodzielnie pierwsze kroczki, i chyba już niedługo skończy się raczkowanie.

Na razie tyle, a jak wrócimy ze spaceru z pewnością będą jakieś zdjęcia.
W naszych filmikach umieściłam dwa nowe filmiki, zapraszam do oglądania.

Dopisuję: zmieniliśmy plany, i poszliśmy na spacer w okolicach domu. Było nawet miło, tylko wszędzie pod górkę :)

środa, 4 marca 2009

Jedzonko

Od kilku tygodni coraz wiecej eksperymentujemy z jedzonkiem. Mleko zostalo nam dwa razy dziennie (rano i wieczorem). Oprocz tego jemy juz kisiel, fisiel, jogurt naturalny z owockiem (banan, gruszka, jablko, malinka ze sloiczka, truskaweczka), Danonki (producenci zalecaja podawanie danonkow dzieciom powyzej 3 roku zycia :) a dzisiaj dostaly po raz pierwszy budyn na mleku prawdziwym (pol na pol z woda). Rano na drugie sniadanko dostaly placuszki z jablkami i zjedli samodzielnie prawie wszystko (zdjecia ze sniadanka ponizej). Potem juz nie dokarmialismy i wystarczylo to im do obiadku.
Generalnie robi sie coraz latwiej z tym jedzeniem. Nadal pilnuje, zeby nie dostawaly za duzo soli i cukru, ale nie przesadzam.
Poza tym jestesmy juz po wielkim sprzataniu domu, i jutro mamy juz gosci weekendowych.
Jestem troche zmeczona, niewyspana, bo dzis w nocy troche dzieci urzedowaly. Najlatwiej zgonic na pogode, bo halny troche rozrabia i odwilz jest straszna. Szaro buro, brudno, dobrze chociaz, ze slonce swieci.

niedziela, 1 marca 2009

Uff…

Za nami bardzo intensywny czas. Ferie się skończyły a wraz z nimi nawał pracy. Ostatnie dwa tygodnie były jednymi z najbardziej pracowitych tygodni od niepamiętnych czasów. Na początku lutego pani do pomocy wzięła zaliczkę i poszła sobie w siną dal, zostawiając po sobie straszny bałagan. Żeby mieć mniej zmywania, pochowała brudne naczynia do szafy!!! W związku z tym, że nie za bardzo da się znaleźć kogoś do pracy na szybko, postanowiliśmy ostatnią grupę obsłużyć sami. Czyli pani kucharka gotowała, ja sprzątałam i zmywałam a Piotruś odśnieżał. 30 osób, 3 posiłki dziennie i tony śniegu spadające z nieba. Naprawdę było co robić. W środę przyjechała Angelka, ale teraz znów jest w drodze do Łodzi. Przede mną sprzątanie całego domu (część już zrobiłam), ale najważniejsze, że nie jest to związane z określona godziną. To chyba było najbardziej wyczerpujące, czekanie na określoną godzinę aby przygotować posiłki, nakryć do stołów, pozmywać i w kółko to samo przez dwa tygodnie. Ja sprzątałam, zmywałam, a Piotruś odśnieżał, odśnieżał, odśnieżał…. Nie skłamię, jak powiem, że leży jeszcze ze dwa metry śniegu, pomimo tego, że drugi dzień jest odwilż.

W między czasie chłopcy skończyli roczek, który obchodziliśmy dwa tygodnie wcześniej, kiedy była jeszcze Angelka. Pomimo tego w dzień właściwych urodzin mieli jeszcze po symbolicznym torciku. W końcu jest ich dwóch, więc mogą mieć podwójne urodziny :)

Wszyscy mi mówią, ze jak roczek juz im minął, to jest juz z Gorki :) Hm, ja jednak wspominam te pierwsze miesiące, póki nie zaczęli raczkować jako błogi spokój. Pogodne, radosne niemowlaki, które dużo spały i płakały tylko kiedy były głodne. Teraz zaczyna się dopiero cyrk, kiedy zaczynają powolutku chodzić, coraz mniej śpią i coraz więcej rozrabiają. Stają sie bardzo absorbujące, ale przy tym są takie cudne, słodkie, pogodne i kochane, ze czas spędzany z nimi to naprawdę przyjemność. Jednak późne macierzyństwo jest zupełnie inne, w porównaniu z tym, kiedy urodziła sie Angelka.

A z umiejętności chłopców: dalej nie chodzą, próbują tylko ale i tak wygodniej im na czterech. Jeden i drugi potrafi już przejść parę kroczków doskonale zdając sobie sprawę z naszego zachwytu. Obaj 'gadają' coraz więcej. Coraz fajniej bawią się ze sobą, i na szczęście nie ma w zabawach agresji. Coraz częściej dochodzą z kojca czy łóżeczek wspólne śmiechy, a jak podglądamy co ich tak rozśmiesza zwykle są to drobiazgi typu: Wiktorek przechyla główkę na bok a Staś zaśmiewa się z tego, albo Staś wchodzi do pudełka co doprowadza do śmiechu Wiktorka :)

I tak właśnie zaczynamy drugi rok z chłopcami, po obfitych i częstych opadach śniegu nastała odwilż, zaraz zaczniemy wypatrywać krokusów na polu. Mam nadzieje że już z chodzącymi chłopakami!

środa, 25 lutego 2009

Na saneczkach

Znow tylko obrazkowo, ale niebawem juz sie tutaj uspokoi.
Powiem tylko, ze Angelka jest w drodze, a wolna chwile spedzilismy na dworze - dzis byl pierwszydzien ze sloncem chyba od dwoch tygodni! Wiecej zdjec w naszej galerii, w albumie roczniaczkow :)

niedziela, 22 lutego 2009

After party :)


Na razie obrazki, a jak bedzie czas, napisze wiecej :)
Pozdrawiamy wszystkich i pieknie dziekujemy za zyczenia!

sobota, 21 lutego 2009

wtorek, 17 lutego 2009

Mama tata i pierwsze kroczki :)

Tylko szybko melduje:

Stas staje na nogi bez podporki juz od jakiegos czasu i wczoraj zrobil pierwsze cztery samodzielne kroczki.

Wiktorek stoi juz na nogach bez trzymania.

Wczoraj Stas powiedzial: mama a Wiktorek: tata:)

sobota, 14 lutego 2009

Walentynki

W tym calym zamieszaniu, a wlasciwie letargu zimowym zupelnie zapomnialam o Walentynkach. Wszakze powiedzielismy sobie z Piotrusiem, ze Walentynek nie obchodzimy, ale nie mozna przejsc (chyba) obok tego swieta obojetnie. Strasznie bylo mi milo, kiedy dzis rano Piotrus zlozyl mi fajne zyczenia :)
Zwlaszcza, ze za nami kolejna noc, kiedy chlopaki budza sie wyspani o 3 czy 4 rano. Wczoraj byl to Wiktor, a dzis Stas. Chcialam go przetrzymac, ale po 40 minutach szlochania - poddalismy sie i zrobilismy chlopakom mleko. Wcale mnie to nie zachwyca, bo moze doprowadzic to do ponownego regularnego jedzenia w nocy. Pocieszam sie tylko, ze moga to byc wychodzace zeby, albo skok rozwojowy.
Nie mniej jednak, wracajac do Walentynek, wszystkim skladam usmiechniete zyczenia, duzo milosi, radosci, szczesliwosci...
A to moje najslodsze Walentynki:


Wczoraj w koncu poszlam do lekarza, z tym moim oslabieniem i okazalo sie, ze mam koncowke zapalenia pluc. Dostalam trzydniowy antybiotyk i jakies leki do wdychania przez inhalator. Takie moga byc skutki niezaleczonej grypy. Teraz mam nadzieje ze szybko dojde do siebie.

piątek, 13 lutego 2009

Bez rewelacji

Przywolana do porzadku sie melduje. Nic ciekawego u nas sie nie dzieje. Dalej jestem oslabiona, na szczescie mamy troche wolnego, wiec duzo odpoczywam, majac nadzieje, ze odpoczynek pozwoli mi wydobrzec.
Angelka pojechala, jeszcze kilka miesiecy i skoncza sie te pozegnania. Dzieci zdrowe. Snieg sypie nieustannie juz trzeci dzien. Troche zwariowal. Lubie snieg, ale robi sie jego juz a duzo.
Niebawem chlopcy skoncza roczek. Moze wtedy mnie natchnie i napisze wiecej :)

niedziela, 1 lutego 2009

Zimowo

Dziękujemy wszystkim za życzenia zdrowia. Kilka dni i chłopaki wyszli na prosta. Nie było wcale tak źle, większość czasu przesypiali, i byli trochę bardziej marudni. Dało się jednak przeżyć J Tylko ja jakoś tak nie mogę się wygrzebać z choróbska, niby nie mam gorączki, ale boli mnie gardło i jestem bardzo osłabiona.

U nas sezon w pełni, końca pracy nie widać. W tym tygodniu dom zostanie opanowany przez Łódź. Jest z nami Angelka, przyjechali też jej koledzy. Jest wiec gwarno i wesoło. Lubię, jak ona jest blisko. I ona chyba też to lubi, bo już od kilku miesięcy rozmawiamy o jej powrocie do nas, i zapadły już decyzje. Zaraz po feriach biorę się za szukanie szkoły w Jeleniej Górze.

A póki co znów pada śnieg, krajobraz za oknem przecudny – później porobię zdjęcia. Jutro wybieramy się do Legnicy – mam kilka spraw do załatwienia w dużym mieście.


piątek, 23 stycznia 2009

Chorujemy

No to mamy pierwsze choróbska w życiu chłopców. Uchowali się całe 11 miesięcy.

Wiktorek wstał wczoraj z gorączką, szybka wizyta u lekarza i antybiotyk. Przespał praktycznie cały dzień. Staś za to żywy i uśmiechnięty. Ale nadszedł wieczór, i Wiktor miał kłopoty z zaśnięciem. Budził się średnio co 40 min z płaczem. Zasnął dobrze po północy. Do łóżeczka zaniosłam go już po pierwszej. Jak zaczęłam się wyciszać, zbudził się Staś, z gorączką. Poszłam więc spać ok. 3, a pobudka była już kilka minut po 6. Na szczęście wstali uśmiechnięci, a Wiktorek chyba bardzo zgłodniał, bo jak mnie zobaczył to wołał am . To dobrze, że wrócił mu apetyt.
Dodam jeszcze że i ja i Piotruś również chorujemy, ale mam nadzieję, że najgorsze już za nami. Dziś wyjeżdża grupa i mamy wolny weekend. W przyszłym tygodniu nie mamy zbyt wiele ludzi, w związku z tym będzie chwila oddechu.

niedziela, 18 stycznia 2009

Knedliki i krecik

Przyjmij rzeczy
z którymi wiąże Cie los
i kochaj ludzi,
do których los Cię zbliża,
a czyń to z całego serca.
(Marek Aureliusz)


Książeczkę z tym i innymi tekstami o miłości oraz książeczki o Kreciku a także mnóstwo innych cudnych prezentów przywiozła nam serdeczna przyjaciółka, która z przygodami dotarła do nas z Czech. Wieczór spędziłyśmy przy butelce wina, po którym rano trochę bolały nas głowy. Obaj panowie bez protestów przyjęli nową ciotkę na łono rodziny i traktują ją jakby była z nami od zawsze. I jako jedyna nasza koleżanka nie ma problemu z rozpoznaniem chłopców, choć nigdy ich wcześniej nie widziała. Dziś była na długim spacerze, łapiąc w obiektyw nasze miasteczko z innej perspektywy. Zachwyt nad chłopcami i psem trwa do teraz. Później mamy w planach pizze mady by Peter z jakimś super drinkiem z tonikiem serwowanym przez naszego gościa. A jutro w drodze na dworzec zjemy sobie czeski obiad. Czyżby knedliki?



poniedziałek, 12 stycznia 2009

WOŚP i moje dzieci

Wielka Orkiestra Swiatecznej Pomocy od samego początku wywoluje u mnie duzo emocji. I od samego początku ma dla mnie jakies znaczenie, choćby symboliczne. Jak ruszal pierwszy final bylam wtedy we wczesnej ciazy z Angelka. Przeziebiona leżałam w lozku, był mokry, zimny dzien. Caly dzien śledziłam rozwoj sytuacji. Pamiętam, jak w studiu stala szafa polkami, na które Jurek Owsiak miał układać woreczki, symbolizujące ilość zebranych pieniędzy. Szafa okazala się za mala a woreczkow nie starczylo. Pamietam, jak pokazywali w TV starsze panie, wrzucające swoje pierścionki do puszek, bo nie mialy co wrzucac. I to jest fenomen Owsiaka, który wzbudzil niesamowite zaufanie ludzi, zaufanie które trwa. Od tamtego czasu wspieram Orkiestre co roku. W lutym 2008 moje dzieci korzystaly ze sprzętu Orkiestry. Inkubator, w którym przewozili je z Kowar do Legnicy miał serduszko. Respirator, z kotrego korzystal Stas również. Badanie sluchu wykonano urzadzeniem z programu WOSP „Powszechne Przesiewowe Badanie sluchu u noworodkow” A większość sprzętu na oddziale intensywnej opieki noworodkow również było opatrzone orkiestrowym serduszkiem. I w związku z tymi przemyśleniami, przypomnialo mi się, ze Piotrus robil dzieciom filmiki jak lezaly w Legnicy, ja nie widziałam ich w inkubatorach, zobaczylam je jak już były na oddziale wcześniaków, w łóżeczkach. Może i dobrze, bo mogłam je od razu przytulic.

Filmik z jednodniowym Stasiem, juz bez respiratora, tylko z rurka z tlenem:
http://www.youtube.com/watch?v=3jVfNSRRkfg

A tu Wiktorek: http://www.youtube.com/watch?v=7PMVgGzKjlo

I jeszcze troszke wspomnien:
Wiktorek jak zobaczylam go po raz pierwszy po porodzie, 26 luty:


I Stas, tego samego dnia:

środa, 7 stycznia 2009

Moje slodkie robaczki

I czas na opisanie nowych umiejetnosci moich slodkich dzieciaczkow.
Zaznacza sie tu wyrazna roznica: Stas rozwija sie szybciej fizycznie, a Wiktorek natomiast zaczyna 'mowic' coraz wiecej.
Stas potrafi juz coraz czesciej stac dluzsza chwile bez trzymania. Zalapal o co chodzi z wrzucaniem klockow do dziury w zabawce. Jeszcze mu to idzie opornie, nie trafia zbyt czesto, ale wie, o co chodzi. A jak sprzatalam zabawki do pudelka i trzymalam zabawke nad pudelkiem, to klepal mnie w reke, abym ja puscila :)
Wiktorek zaczyna 'gadac'. jak jest pora na jedzenie, wyraznie mowi am. Zaczyna tez mowic a gu a bu, coraz wyrazniejsze sylaby wydobywaja sie z jego buziaczka.
Obaj tez klaszcza namietnie, co jest oznaka zadowolenia.
Cudne jest obserowanie maluchow, jak zmieniaja sie niemalze z dnia na dzien.
Przylepki moje kochane, jak dwa takie robaczki obleza nas to nie wiadomo ktorego przytulac.
Na szczescie wciaz zdrowe, usmiechniete, i wlasciwie na nic nie mozna narzekac.