wtorek, 19 września 2017

Czekamy na dach.

 Pierwszy wieszaczek. Łóżko z palet, półki ze skrzynek i można się wprowadzać :D

Widok z okna... 





Wejście do spiżarni (na wprost) i WC (po lewej)

niedziela, 10 września 2017

sobota, 9 września 2017

Czas na krzesła :)

Po kuchni czas na metamorfozę krzeseł :)


czwartek, 24 sierpnia 2017

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Spacery wokół domku

Nie przestaje mnie zadziwiać przestrzeń w sąsiedztwie naszego nowego domku. Raj dla wszystkich. Dla nas, dla dzieci, dla naszych zwierząt.



poniedziałek, 24 lipca 2017

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Będzie nowa kuchnia

Zaczęłam malować kuchnię. Nie chcę jej zmieniać, bo jest fajna, będzie trzeba dokupić parę elementów, ale po to jest Ikea. Wszystko pasuje.
Fajna praca. Nie idzie szybko, ale efekt jest widoczny :)









Poziom zero zakończony


Najgorszy etap budowy za nami. Poziom zero zakończony. Poszło w miarę sprawnie, ale zupełnie bez kłopotów się nie obyło. Najwięcej problemów sprawiał nam oczywiście bank PKO BP. Nie polecam, Z całego serca. Nie będę pisać o wszystkich szczegółach, ale np.bank ten nie uznał nam przy rozliczeniu transzy zaliczki na okna. Stwierdził że nie są to środki zaangażowane w budowę. Musieliśmy szybko zorganizować te brakujące pieniążki żeby zakupić materiał, który fizycznie stanął na budowie.
Teraz już z dnia na dzień widać zmiany. Ciąg dalszy nastąpi.





Na końcu jest wyjście z sypialni do ogrodu.

Na razie zabudowana część sypialna.

wtorek, 28 lutego 2017

Zaczynamy :)

Nie ma się co rozpisywać :)
Tak wyglądała działka 11 lutego 2017.



W piątek, 24 lutego przyjechał na działkę ciężki sprzęt.


A wczoraj już tak :)))) Teren przygotowany do fundamentów :)))




Zwierzęta

Uzupełniając poprzedni post który stał się postem o banku i budowie chciałabym napisać, co się jeszcze u nas wydarzyło.
Zamieszkali u nas: w sierpniu 2016 - kot maine coon zwany Prezesem.
Prezes ma już prawie 9 miesięcy i od piątku jest kastratem. 
Kastracja poszła bezproblemowo.

3 miesiące

Prawie 9 mcy

Od grudnia natomiast mieszkają z nami Lord i Reks. Teraz 3 miesięczne berneńczyki.
5 tygodni

3 miesiące

Widać jaki kotek mały :)

Uwielbiamy je wszystkie bez wyjątku, chociaż przez chwilę było ciężko, zwłaszcza jeśli chodzi o sprzątanie... Na szczęście jest już ciepło i psy mogą spędzać czas na zewnątrz.


Update:  muszę jeszcze przypomnieć, że oprócz Prezesa, Lorda i Reksa mamy jeszcze Borowika, zwanego Borkiem, albo Mateuszem. Borek ma prawie 7 lat i znów jest najmniejszy :)




Trochę wspomnień i nie tylko.

Nie było mnie przez około 1,5 roku. W między czasie nie działo się nic szczególnego. Chłopcy skończyli drugą klasę, rozpoczęli trzecią. Nauka idzie im dobrze i nie ma w sumie co pisać, bo nie wiele się zmienia.
Wakacje w 2016 spędziliśmy w Polsce, krótki wyjazd do Uniejowa i wyjazdy weekendowe. Nie wyjeżdżaliśmy nigdzie, bo wciąż liczyliśmy na to, że zakończą się procedury bankowe. Bardzo długo to wszystko trwało. O ile działkę znaleźliśmy bardzo szybko, to pozostałe formalności trwały bardzo bardzo długo.
Kompletowanie dokumentów do banku trwało około 1,5 miesiąca. Dokumenty złożyliśmy 20 czerwca 2016 roku. I potem zaczęła się droga przez mękę, Bank wciąż chciał ostatni dokument. Nie wiem ile tych dokumentów ostatnimi było. Musiałam nawet od nowa tłumaczyć dokument z holenderskiego na polski bo w banku nie podobało się to tłumaczenie które miałam. Miałam w pewnym momencie wrażenie, że będę musiała udowadniać, że czarne jest czarne a białe jest białe. Naprawdę, mimo iż ten bank ma najniższą ratę, to formalności zabrały mi na długi czas radość ze zmian. Osobiście też jestem zaskoczona ilością dodatkowych opłat jakie musieliśmy ponieść aby uruchomić kredyt. Umowę kredytową podpisaliśmy 4 miesiące od momentu złożenia dokumentów. Potem notariusz w Tuszynie, którego NIE POLECAM nikomu. Nieprofesjonalny (akt notarialny spisywał przy nas, mimo iż miał dokumenty dostarczone wcześniej - pomimo tego błędy w imionach, datach...) niegrzeczny przy zwracaniu uwagi. Biuro brudne, papiery otrzymaliśmy wymięte. Zapomniał o czymś i znów musieliśmy jeździć i płacić... Szkoda gadać. Działka stała się nasza, pierwsza transza kredytu została uruchomiona, chociaż tam też było zamieszanie z księgą wieczystą. Tu pan z banku szybko załatwił problem. To nie są miłe wspomnienia.
Potem następny etap. Adaptacja projektu do działki. Pozwolenie na budowę. Poszło niby szybko. Papiery na pozwolenie złożone w UM w połowie grudnia, 6 tygodni później mamy pozwolenie. Ale uwaga. Nie ma tak łatwo. Pozwolenie musi się uprawomocnić. Następne 2 tygodnie. W końcu jest. 15 lutego. I powinna ruszyć pierwsza transza na budowę. Ale nie rusza, ponieważ w pozwoleniu na budowę występuje inne nazwisko projektanta niż w projekcie - który kupiony został już w maju!!! No występuje inne nazwisko bo adaptacji dokonał inny projektant!!! Ale czy na pewno to jest ten sam projekt... Szok. Mam wrażenie, że w tym banku pracują ludzie, którzy wcześniej nie zajmowali się kredytami pod budowę domu.... Po awanturze transzę uruchomiono. Nie minęła nawet godzina.
A my zaczęliśmy.
CDN...

niedziela, 12 lutego 2017

Tysiąc żurawi



千羽鶴

Dziś skończyłam składać tysiąc żurawi.
Jednym z najsłynniejszych modeli origami jest japoński żuraw – symbol pomyślności i pokoju w japońskiej kulturze. Legendy japońskie mówią, że żurawie żyją przez 1000 lat. Dlatego też Japończycy wierzą, że złożenie 1000 żurawi przynosi dobre zdrowie i długie życie, nie tylko dla osoby składającej, ale również dla osoby obdarowanej oraz spełnia się jedno ogromne marzenie.

"Gdy nasłano bombę na Hiroschimę, zamieszkująca ją dziewczynka została napromieniowana. Dwunastoletnia Sadako Sasaki zachorowała na białaczkę. Usłyszała o legendzie, która głosi, że żurawię żyją 1000 lat. Mówiono także, że jak ktoś złoży 1000 żurawi, uzyska zdrowie i długie życie. Jednakże Sadako Jej życzeniem było zakończenie wszystkich cierpień, sprowadzenie pokoju na ziemię oraz uzdrowienie wszystkich ofiar Przed śmiercią zdążyła złożyć 644 żurawie. Jej koledzy ze szkoły dokończyli jej dzieło, i postanowili wznieść pomnik upominający 12 letnią dziewczynką ze złotym żurawiem. Co roku wielu ludzi przychodzi tam i stroi pomnik kolorowymi żurawiami."

Kiedy wspomniałam o tym moim dzieciom i spytałam, jakie jest ich największe marzenie oboje zgodnie powiedzieli: własny dom. To było wczesną jesienią - późnym latem 2015 roku. Wtedy nawet nie rozmawialiśmy o własnym domu. Jednak zaczęłam składać żurawie, żeby spełnić marzenie. Pół roku później nasze plany zaczęły się krystalizować. Wybraliśmy projekt, znaleźliśmy działkę i otrzymaliśmy kredyt. Nie wszystko szło łatwo, mieliśmy wiele razy dość formalności. W pewnym momencie brakło już tej radości oczekiwania. Teraz, w połowie lutego, mamy już pozwolenie na budowę i czekamy aż mróz odpuści żeby zacząć budowę.
I tym postem wznawiam pisanie bloga, żeby udokumentować proces budowy domu. Naszego marzenia.