piątek, 14 września 2012

Chorwacja cz. V - ostatnia.

No i coz. Nastapil koniec wakacji. W sobote ok 5:45, 8wrzesnia, z wielkim zalem pozegnalizmy sie z Mariją i Nikola, z naszymi sasiadami i wsiedliśmy w auto w droge do domu. Tym razem pogoda dopisala i 1280 km przejechalismy jednego dnia, dokladnie w 15,5 godziny.
Mielismy dwie dluzsze przerwy na jedzenie (jedna w Austrii, druga w Czechach w McDonaldzie), na granicy stalismy ok 25 minut, potem jeszcze przerwa na tankowanie. W miedzy czase kilka razy szybkie siku i zmiana kierowcy. DRoga byla fantastyczna. Chlopcy spisali sie znow wysmienicie. Mamy prawdziwych twardzieli. W drodze prawie nie spali. Zasneli snem kamiennym ok 20:30, czyli w porze swojego snu. Staszek zanotowal jeszcze policje w Czestochowie i tyle go slyszalam. Na miejscu, o 21:45 Piotrek wynosil dzieci do lozek. Rozebralam tylko do majtek i koszulek i polozylam spac. Rano (ok 6:00) Wiktor zrobil mi awanture, czemu on sie nie kapal, i czemu nie ma pizamy... No coz. Zalozylam mu pizame, i sklamalam, ze mylam go jak spal :-) czyscioszek jeden :-)

Tutaj jeszcze migawki z podrózy och, jak mi zal... see you again Croatie....


Bardzo widoczna była zmiana pogody. Przed tunelem Sv Rok bylo 22 stopni. Po przekroczeniu tunelu tylko... 8....

PS. Dodam jeszcze, ze Piotrus wylowil z morza kilka podwojnych muszelek podczas nurkowania. I zapomnial ich zabrac. Uprzejma gospodyni przyslala je nam do Lodzi :)

I jeszcze wspomnienie chwili z plazy: