sobota, 6 września 2008

Wszedzie dobrze...

I jestesmy juz od wczoraj w domku. Zmeczeni ale zadowoleni, bo oczywiscie wszedzie dobrze ale w domu najlepiej. Nic wczoraj nie zrobilam, zaleglam na lozku i odpoczywalam. Za to dzis juz wstawilam pranie, przygotowalam nastepne i zabiore sie za rozpakowywanie i porzadkowanie reszty :)
Dzieci zadziwione, nie wiedzialy co sie dzieje. Rozgladaly sie wokolo, ciekawa jestem, czy rozpoznaly stare katy. Ogolnie caly wyjazd mozna byloby nazwac ZDZIWIENIE, bo taka byla reakcja chlopakow na wszytsko :)
Fajnie bylo wyjechac, zmienic otoczenie, zobaczyc, ze chlopcy znosza podroze bez klopotow. Dom tez nie zawalil sie podczas naszej nieobecnosci.
Lubie tu byc. Slonce wstaje teraz razem ze mna, od ktorego niebo plonie czerwienia nad gorami, zapach swiezosci na zewnatrz i taka cisza... Raniutko wyszlam w pizamie na zewnatrz i az zachlysnelam sie... spokojem...

A wczoraj (05.09.08) Wiktorkowi wyszla PRAWA GORNA JEDYNKA. I tym samym mam juz pieciozebne dzieci :)

Dopisuje: w sobote Stasiowi wyszla druga, prawa gorna jedynka! Odkrylam ja po napisaniu tego posta :)

1 komentarz:

  1. po prawie dwóch miesiącach wojaży potwierdzam to zdecydowanie! :) chłopaki Wam rosną jak zwariowane, chyba czas najwyższy Was odwiedzić bo niedługo jak się zaczną na randki umawiać to już szans nie będzie ;))

    OdpowiedzUsuń