wtorek, 2 września 2008

Meldujemy sie z Lodzi

No i pierwsza dluga podroz za nami. Chlopaki spisali sie wspaniale, jakby jazda autem 400 km byla najzwyklejsza w swiecie. Jestem z nich bardzo dumna. W Lodzi zaklimatyzowali sie bardzo dobrze. Nowe, turystyczne lozeczka wprawily je w zdumienie, ale ze spaniem klopotow nie ma.
W niedziele bylismy z chlopakami w Realu, wielkim hipermarkecie (ze 3 razy wiekszym niz hipermarkety w Jeleniej Gorze). To ich pierwsza wizyta w takim miejscu. A wczoraj bylismy u fotografa, gdzie rowniez odbylo sie bez klopotow. Caly czas sa zadziwieni, patrza wkolo nie bardzo wiedzac, co sie dzieje. Zwlaszcza hipermarket to odkrycie, tyle ludzi, swiatel, kolorow...

Stasiowi wyszedl kolejny zabek - lewa, gorna jedynka, w niedziele 31.08.2008.
A Wiktor dzis chyba mial klopot z dziaselkami. Budzil sie kilka razy z placzem, zasnal dobrze po polnocy, aby kilka min po 5 rano znow nie spac. Teraz za to spi jak zabity a Stas probuje mi pomagac pisac :)
Dzis wybieramy sie do Warszawy, pozalatwiac sprawy paszportowe w ambasadzie holenderskiej. Kolejna podroz przed nami, aczkolwiek juz wiem, ze bedzie dobrze.

Pozdrawiamy z Lodzi bardzo serdecznie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz