wtorek, 1 października 2013

Pozegnanie

Nie ma za bardzo o czym pisac. Dzis pozegnalismy na zawsze Lorda.
Naszego 11 latniego psa, Malamuta Alaskana. Byl ze mna od poworotu z Rotterdamu. Przed narodzinami chlopcow mial powazny wypadek. Mial nie chodzic i generalnie kwalifikowali go lekarze do uspienia. Nie dalismy sie. Trzy ciezkie operacje i pies wrocil do zycia. Nie byl juz super sprawny, ale dawal rade. Od jakiegos czasu mocno juz chorowal, ledwie chodzil. Dzis juz nie wstal :( Plakal pol dnia. Wezwalismy lekarza ale ratunku nie bylo :(

R.I.P. Lord. I will always keep you in my heart.



2 komentarze:

  1. Anetko - taka strata zawsze boli. Przytulam Cię mocno...

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje kondolencje. To prawdziwy przyjaciel i taka strata zawsze boli ;).

    OdpowiedzUsuń