Wiktor od kilku dni konsekwetnie odmawial samodzielnego ubierania. Nie dosc, to przebieral jeszcze ktory rodzic go ubierze. Moja cierpliwosc sie skonczyla, i zaprzestalam ubierania obu synkow. O ile Staszek nie przejal sie mocno, ubral sie sam, troche pomoglam przy koszulce, to Wiktor zrobil potworna awanture. Ubral sie w ostatnim juz momencie, jak Stas siedzial w aucie a tata otworzyl brame.
Wtedy zapadla decyzja: KONIEC UBIERANIA DZIECI.
A wieczorem, po kapieli, zalozyl pizame SAM ale tak na mnie spojrzal, ze az strach mnie obelcial :)
Dzis rano juz bez problemow ubrali sie sami. Szybko poszlo. Jedna awantura byla tego warta :)
A bo czasem to warto jedną awanturę zrobić ;). Szymon ostatnio za to potrafi nam zrobić awanturę gdy... zapomnę się i sam go ubiorę/rozbiorę - krzyczy wtedy "ja to chciałem sam zrobić!". Urocze ;)
OdpowiedzUsuńhahaha, oby mu nie przeszlo!! Nie wiem, czy miales TAKA awanture, akcja trwala ok 40 min, lacznie z rzucaniem zabawek, wyrzucaniem ciuchow do smieci... ufff...
Usuń