sobota, 1 czerwca 2013

Ratujcie go!

Wczoraj bylismy na szczepieniu. Dobrze ze ustawilam przypominajke w telefonie - inaczej bym zapomniala. Stas na haslo szczepienie zaczal plakac. Nie chcial. Porozmawialismy, przekonalam go ze tzreba. Ze nie fajnie, ze moze szczypac, ale nie ma wyboru.
W przychodni na pierwszy ogien poszedl Wicus. Wszystko bylo dobrze, pani doktor badla Wiktorka, Stas byl dzielny ale caly czas czuwal. Jak Wiktor zaplakal to sie zaczelo - Stas zaczal wrzeszczec: Ratujcie go! Jego to boli! Akcja byla jakby nie wiem co sie dzialo. Plakal, nie dal sie uspokoic. Niemalze sila trzeba bylo go przytrzymac jak przyszla jego kolej. Pozwolil sie zaszczepic, bo zrozumial, ze nie ma wyjscia, ale bylo ciezko. Nie pomogly nawet obietnice zakupu Ninjago.
Uklucia byly dwa: Blonnica/tezec/krztusiec a drugie polio.  Jedyna pociecha taka, ze nastepne szczepienie za 5 lat. Nie mamy tez zadnych poszczepiennych powiklan.

Wicus

Stas

Chlopcy skladaja Ninjago
 PS: waga chlopcow ok 19,5 kg, wzrost: 115 cm

1 komentarz:

  1. No niestety, szczepienia są takie, jakie są, ale czasem trzeba i... koniec kropka. Nasz Szymon też zawsze się przy szczepieniach buntował, ale cóż... Nie ma wyjścia.

    OdpowiedzUsuń