Na wszelki wypadek codziennie zabieralismy ze soba bluzy do przedszkola, ale nie byly potrzebne. Dzis przy przedszkolu Staszek mowi:
- i jeszcze na wszelki wypadek....
- nie trzeba, cieplo bedzie (bluz w aucie nie bylo, uprane w szafie leza)
I co? Pada od rana, za oknem ok 16 st... zdarzyl sie ten 'wszelki wypadek' a dzis bluz nie ma....
Znow synek mial racje...
A bo takie "wypadki" zdarzają się przeważnie wtedy, gdy właśnie nie mamy sprzętu "na wszelki wypadek" ;).
OdpowiedzUsuń