Spokojnie i bez wiekszych rewelacji mija dzien za dniem, zadnych nowych zebow, zadnych rewelacyjnych postepow. Chlopcy cwicza na razie nabyte umiejetnosci, szykujac sie powoli do pionizacji. Dlugi weekend zapowiada sie pracowicie, mamy komplet gosci. I przyjezdza znow Angelka.
W zwiazku z przyjazdem gosci trzeba bylo zrobic zakupy. A P. dostal jakiegos zacmienia umyslu. Wczoraj pojechal do Jeleniej zeby wymienic opony na zimowe i ZROBIC ZAKUPY. Wrocil bez zakupow. Zapomnial. (na szczescie opony wymienil) Pojechal wiec jeszcze raz. Ale nie kupil jajek (kupujemy na fermie) i kilku drobiazgow, po ktore ja mialam dzis pojechac. Wychodzac prosze go o papiery, KARTE i kluczyki. I stoje w Lidlu, chce placic, a ja ... NIE MAM KARTY!!! Myslalam, ze mu cos urwe!!! Zwlaszcza, ze w Biedronce kupilam pare rzeczy, ktorych nie musialam kupowac, starczyloby na zakupy w Lidlu i na jajka!! Pojechal PO RAZ CZWARTY po zakupy i juz tym razem kupil wszystko. Bardzo ekonomiczne te zakupy!
czwartek, 6 listopada 2008
Zwyczajnie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Anetko no wiesz skleroza nie boli, żeby nie powiedzieć starość - nie radość. Tobie na pewno nie jest do śmiechu z tej całej sytuacji więc ściskam bardzo gorąco.
OdpowiedzUsuńChcielibyście po nowym ząbku raz w tygodniu? Toż dzieckom paszczęki nie starczy! ;-))))
OdpowiedzUsuńŚciskam Was mocno.
To ja - I.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
bo to kartke napisana drukiem trzeba;) i zaopatrzyc w długopis do odhaczania innego wyjscia nie ma...buziaki kajka68
OdpowiedzUsuń