Zlobek nie stanowi juz praktycznie zadnego klopotu. Po swietach wielkanocnych chlopcy zaczeli zostawac caly dzien. Byl troche klopot ze spaniem, ale to kwestia przyzwyczajenia. To samo dotyczy jedzenia saniadania - chyba nie sa jeszcze glodne. Obiad zjadaja (tylko drugie danie) a podwieczorek roznie.
Obecne siedza podziebione w domu, poki jeszcze Piotrus pracuje po poludniu.
Kaszlaly jeszcze przed swietami Wielkanocnymi, potem kaszel przeszedl w katar i Wiktorek w koncu dostal goraczki.
Swieta Wielkanocne spedzilismy w Ciechocinku, odwiedzilismy tez Torun. Fajnie bylo, ale w obcym miejscu dzieciaki dostawaly jakies dzikiej energii, wlasciwie oprocz spacerow caly czas byly aktywne, jeden w jedna strone, drugi w druga. Pensjonat absolutnie nie byl przystosowany do dzieci. Latwootwieralne balkony, zbyt duze przerwy w barierkach na korytarzu i na balkonach i takie tam. Ale i tak cieszylam sie ze ominelo mnie to zamieszanie swiateczne. Byli z nami moi rodzice i synek brata, wiec rodzinnie i milo bylo :)
Od wczoraj chlopcy spia w doroslych lozeczkach (takich rosnacych z dzieckiem do doroslego rozmiaru). Mysle, ze zapobiegnie to nieoczekiwanym pobudkom w nocy z powodu wlazenia na siebie, co mialo juz kilkakrotnie miejsce. Dokupilismy barierki zeby nie spadaly i chyba jest dobrze. Jest 6 rana a one wciaz spia :)
Wydarzenia ostatniego tygodnia bardzo mna wstrzasnely. Mam duzo przemyslen w zwiazku z tym, czesto tez sprzecznych. Staram sie jednak zdystansowac do wszelkich politycznych i niepolitycznych decyzji, bo momentami mam wrazenie, ze robi sie z tego wszystkiego jakas niepojeta farsa.
A na koniec tego porannego pisania jeszcze filmik, w drodze z Torunia do Ciechocinka, Stas pokazuje jak spi i jak chrapie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz