niedziela, 28 kwietnia 2013

(nie) normalny weekend

I znow slowa synka sie potwierdzily, ladny, wiosenny tydzien zakonczyl sie bardzo zimna niedziela. Pomimo to pojechalismy na rowery, oni na swoich a ja na swoim. Tata zostal w domu i sprzatal. Objechalismy osiedle, trudno im jechac bokiem ulicy, ale poza tym bylo super. Tylko 500 metrow przed domem Wiktorkowi zalamalo sie kolko boczne, trzeba bylo wzywac tate na pomoc. Zabral rowerek i Wicka, a ja ze Staszkiem kontynuowalam wycieczke. Pozniej pojechalismy do Decathlonu* po nowe kolka, zakupilam tez licznuk na rower. Potem poszlismy do pobliskiego  Reala* zjesc obiad w Sphinksie*. I o dziwo, obylo sie bez awantur, chlopcy byli nadzwyczaj grzeczni. Poganiali tylko panow kilkanascie razy pytajac, kiedy w koncu dostana frytki. Na koniec poszlismy na lody/kawe do kawiarni i wrocilismy do domu.
Chlopcy zostali na podworku bawiac sie na trampolinie bez oslonek (nie zdazyl tata zalozyc), udalam wiec ze nic nie widze i poszlam do domu. Przed kolacja wspolnie siedzialismy pod kocykiem, i bylo tak... milo i rodzinnie... bez krzykow i wrzaskow...


* to nie jest post sponsorowany :)

Park Poniatowskiego, sobota, 27.04.2013 

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Świat wg Staszka


Zakładam synkowi bluzę pod kurtkę.
- Nie, mamo, nie trzeba. Tylko w weekendy jest zimno!


Dywan z kwiatów w parku przy Politechnice Lodzkiej

wtorek, 16 kwietnia 2013

Vladimir Omelchenko


Cyrk Korona 14.04.2013 Lodz
EKWILIBRYSTYKA NA WAŁKACH ROLLA ROLLAa




Pierwsza wizyta w cyrku

W miniona niedziele bylismy w cyrku - co bylo dla nas wszystkich  wspaniala zabawa, dawno sie tak wspolnie nie bawilismy. Mam pewnego rodzaju problem ze zwierzetami, bo jednak jest to tresura, i zycie w malych przestrzeniach, ale chce wierzyc w to, ze zwierzeta sa tam dobrze traktowane. No i chcialam pokazac dzieciom co to jest cyrk, i naprawde, warto bylo zobaczyc ich zachwyt :) Nawet Piotrusiowi udalo sie wystapic w pokazie cyrkowym :D








  




wtorek, 2 kwietnia 2013

Poswiatecznie.

Swieta wielkanocne w oprawie zimowej nie sa fajne. Kloci sie to z porzadkiem swiata.
Jakos malo czulam sie swiatecznie. W sumie brakowalo choinki i koled. Jajka wyjatkowo nie smakowaly, biala kielbasa tez nie. Wielkanocne jajka na tle sniegu tez nie prezentowaly sie szczegolnie fajnie.
Zapowiadane zawieje i zamiecie sniezne nie sprzyjaly nawet zimowym spacerom. W lany poniedzialek, kiedy wiatr i snieg juz ustały dzieci wybraly ukladanie klockow lego zamiast spacerow po sniegu. Wczoraj wieczorem poszlam na spacer sama, i usmiechnelam sie, widzac dzieciaki powracjace do domu z sankami ...

A ja wylezalam sie za wszytskie czasy.

Przeczytalam dwie ksiazki :
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/71620/rok-w-poziomce
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/115186/powrot-do-poziomki

Obejrzalam drugi sezon "Downton Abbey"



Przyjaciolka dobrze mi powiedziala.
LUDZIE TRAKTUJA CIE TAK, JAK IM NA TO POZWALASZ.
I zamierzam zastosowac ta zasade w swoim zyciu.

A teraz z przyjemnościa wróciłam do pracy. Lubie swoja rutyne.