piątek, 28 listopada 2008

Zimowe ufoludki

Snieg nas zasypal w ubieglym tygodniu i wciaz sa jego pozostalosci, choc wczoraj byla spora odwilz. Mielismy mala, ale bardzo meczaca i irytujaca grupe, a potem Piotrus musial odsniezac. Chyba 4 dni odsniezal zanim wszystko ogarnal, a wczoraj snieg zsunal sie z dachu przed drzwiami i znow mial co robic. No coz. Takie uroki zimy.
Generalnie wszyscy moi znajomi wiedza, ze ja lubie snieg i zime. Sanki, narty, osniezone pola. No i oczywiscie snieg to takze goscie, chociaz zapowiada sie, ze bedzie duzo grup w te ferie a wtedy snieg nie musi gwarancja powodzenia ferii :)

Chlopcy tez mieli pierwsze spotkanie ze sniegiem, ale nie byli zachwyceni. Posadzilam ich na sniegu, ale siedzieli jak na szpilkach. Moze zmeczenie?
Wozkiem po sniegu NIE DA sie jezdzic. Trzeba wiec szybko zaopatrzyc sie w sanki.

No a dzis przyjezdza Angelka (juz jest w drodze) co straaasznie mnie cieszy. Zapowiada sie mily weekend, czego zycze wszytskim moim czytelnikom :)

A tu zielone ufoludki!

czwartek, 20 listopada 2008

Moje 10 kilowe pudzianki :)

Jutro panowie koncza 9 miesiecy. A ze dawno sie nie wazylismy i nie mierzylismy, poszlismy do pani doktor. U pediatry zdziwienie wielkie, bo chlopcy waza 'tylko' Stas 10 560 gr, Wiktorek 10 360 gr (przy wizycie na pol roku wazyli po ok 9800, wiec myslalam ze teraz bedzie wiecej) Mierzą po ok 82 cm, czyli duze chlopaki. Ciemaczka prawie pozrastane, siusiaki i jajeczka w porzadku, oby tak dalej. Jak zwykle usmiechnieci i zadowoleni

Bylam wczoraj drugi raz na aerobicu, i dalej mi sie podoba. Poszlo mi duzo lepiej niz za pierwszysm razem, jestem z siebie calkiem zadowolona! Wiekszosc dziewczyn przychodzacych na zajecia to mlodsze i szczuplejsze egzemplarze, ale z kondycja bylo u mnie lepiej niz u niektorych mlodszych :) (chwalipieta jestem, co?) W sumie to latanie przy dzieciach i w pracy robi swoje. No i duzo mi daje wyjscie z domu, kontakt z ludzmi poza domem, jakbym energii wiecej miala. I nie mam zakwasow, oprocz miesni brzucha :)

poniedziałek, 17 listopada 2008

Alergolog - wejscie drugie, ostatnie!

Jestesmy juz po wizycie u alergologa. Chlopaki na szczescie nie maja zadnych uczulen ani alergii pokarmowych, nie jest to tez zadna egzema. Zmiany skorne wystepuja od czynnikow zewnetrznych (plyn do mycia, oliwka, proszek, powietrze) Dostalismy masc i mamy poobserowac zmieniajac proszek do prania, plyn do mycia, oliwke, nawilzac mieszkanie.
Czekalismy w kolejce ponad dwie godziny i ponoc to krotko, bo niektorzy czekali po 4 lub 5 godz. Chlopcy byli cudni, cierpliwi, az milo. I nie ma potrzeby kolejnej wizyty.

A ja dzis ide na aerobic. Po raz pierwszy od wielu lat. Co to bedzie???

niedziela, 16 listopada 2008

Niedzielnie

No i pisalam niedawno ze zadnych nowych zebow nie ma :) No to juz sa :)
W srode 12 listopada Stasiowi wyszla prawa dolna dwojka. Wyjasnil sie wiec powod wtorkowego mega marudzenia Stasia. Wczoraj natomiast podobnego odkrycia, tylko ze po lewej stronie dokonalam u Wiktorka.

Oczywiscie po chwilowym doleczku wzielam sie w garsc i juz po smutkach. Dzis pochmurny dzien, nici ze spacerku, ale zapowiadali sie znajomi na kawe. Jutro natomiast dlugo oczekiwana wizyta u alergologa.
I mialam cos jeszcze napisac, ale zapomnialam. Jak sobie przypomne to dpisze :)

czwartek, 13 listopada 2008

Nijak

Taka jestem wlasnie nijaka, byle jaka. Wczoraj wyjechala Angelka po kilku dniach spedzonych razem. Znow bylo bardzo fajnie, normalnie, rodzinnie... I znow pojechala.. A mnie jest tak cholernie smutno. Zupelnie nie moge sie pozbierac. W domu balagan, zebrac sie nie moge aby ogarnac. Siebie, dom, wszystko. Pranie czeka, dobrze, ze zmywarka zmywa naczynia...
Nic to. Pomarudze troche i wezme sie do roboty. Jutro dentysta, pozniej Piotrus do szkoly. W sobote znow prawie caly dzien sama...

czwartek, 6 listopada 2008

Zwyczajnie

Spokojnie i bez wiekszych rewelacji mija dzien za dniem, zadnych nowych zebow, zadnych rewelacyjnych postepow. Chlopcy cwicza na razie nabyte umiejetnosci, szykujac sie powoli do pionizacji. Dlugi weekend zapowiada sie pracowicie, mamy komplet gosci. I przyjezdza znow Angelka.
W zwiazku z przyjazdem gosci trzeba bylo zrobic zakupy. A P. dostal jakiegos zacmienia umyslu. Wczoraj pojechal do Jeleniej zeby wymienic opony na zimowe i ZROBIC ZAKUPY. Wrocil bez zakupow. Zapomnial. (na szczescie opony wymienil) Pojechal wiec jeszcze raz. Ale nie kupil jajek (kupujemy na fermie) i kilku drobiazgow, po ktore ja mialam dzis pojechac. Wychodzac prosze go o papiery, KARTE i kluczyki. I stoje w Lidlu, chce placic, a ja ... NIE MAM KARTY!!! Myslalam, ze mu cos urwe!!! Zwlaszcza, ze w Biedronce kupilam pare rzeczy, ktorych nie musialam kupowac, starczyloby na zakupy w Lidlu i na jajka!! Pojechal PO RAZ CZWARTY po zakupy i juz tym razem kupil wszystko. Bardzo ekonomiczne te zakupy!

sobota, 1 listopada 2008

Kolejny ząbek i pizza

No i moje chlopaczki maja juz oba po siedem zabkow: Wiktorkowi wyszla prawa dolna dwojka (31-10-08). Objawy wychodzenia zabka zbiegly sie w czasie ze zmiana czasu. Oba mialy z tym klopot, zwlaszcza z jedzeniem (chyba maja zegarki w zoladkach) i marudne byly przez 3 dni. Dopiero sroda byla juz normalna.
W srode takze zamowilismy sobie pizze na obiad, w ramach odmiany. A ze chlopaki nie dojadly popoludniowego mleka, pospaly sie przy jedzeniu, wiec byly glodne. Zostawilam pudelko ze 'skorkami' od pizzy na podlodze. I chlopcy je znalezli zanim zdazylam je sprzatnac:)

( w naszej galerii wiecej zdjec)

Bylismy dzis tez na dlugim spacerze. Zeszlismy do miasta, na cmentarz. Nie mam tam nikogo bliskiego, ale tego dnia stawiam znicze na grobach opuszczonych i na tych w moim sercu... [*]

Dopisuje: Wiktorek dzis (2 listopada) wyciągnął do mnie swoje maleńkie rączki...